wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 28

                                                  *** Z perspektywy Nialla ***

Byłem wyczerpany i to bardzo. Chciałem położyć się spać obok Iiley, lecz nie mogłem, to wszystko nie dawało mi dalej spokoju i ta jutrzejsza akcja. Wszystko się skończy. Dręczenie, porwania, strach i ranienie.
Nie mogąc już wytrzymać złapałem się za głowę i w dość szybkim tempie skierowałem się do kuchni, gdzie z barku wyjąłem byle jaki alkohol i napełniłem nim szklankę. Jednym zwinnym ruchem podniosłem szklany przedmiot do góry i wlałem ciecz do ust. Kiedy płyn znalazł się w moim gardle i spłynął w głąb mojego ciała przeszły mnie dreszcze i lekko się wzdrygnąłem. Tego mi było trzeba, dość szybko się odprężyłem.

-Trzymaj się z daleka już od tego barku stary - po głosie stwierdziłem, że to nikt inny jak Blaze.
-Co ?
-To co słyszałeś. Nie powinieneś pić teraz, najlepszym rozwiązaniem będzie jak się położysz i odpoczniesz.
Ukryłem twarz w dłoniach i westchnąłem. Kiedy nastała cisza i usłyszałem szuranie uniosłem głowę do góry i się zdziwiłem, bo Blaze stał przy oknie i wpatrywał się w niebo. Tym razem miałem zamiar powiedzieć mu, że to co robię nie powinno go obchodzić, ale nie odważyłem się. Nie mogłem.
-Jutro wszystko wróci do normy. Będziemy mogli normalnie żyć i nie przejmować się, że coś nam jak i bliskim dla nas osobom może się  stać. Zakończymy to raz na zawsze, zwyciężymy - Słuchałem jego słów uważnie, nie miałem zamiaru mu przerywać.
-Odkąd jesteście razem z Alexis zmieniłem zdanie co do miłości i obdarowywania uczuciem drugiej osoby , przestałem mieć gdzieś co może stać się bliskim dla mnie osobom. Wiem, że nie powinienem, ale tak było. To wszystko, gang, brudna robota sprawiła, że przestałem czuć, ale od kiedy Alexis mieszka z nami to nasz gang stał się inny, lepszy, a w szczególności Ty stałeś się innym człowiekiem. Myślę, że możemy coś w życiu osiągnąć jak z tym skończymy, założyć rodzinny i wieść życie jak normalni ludzie. Zapewne myślisz sobie teraz " co ten debil wygaduje " ale tak jest, to moje zdanie.
-Wiesz, ja też tak uważam. Chciałbym założyć z Alexis rodzinę, wieść szczęśliwe życie, mieć dwoje cudownych dzieci i psa, który latałby ciągle zadowolony i bawił by się w ogrodzie. Najlepiej jakbyśmy wszyscy zamieszkali koło siebie i razem spędzali dużo czasu. Nie zwariowałeś. Czas w końcu się zmienić, zacząć wszystko od nowa. Stać się lepszymi ludźmi i patrzeć pozytywnie na świat.
-Uda się nam Horan.
-Uda - potwierdziłem i podszedłem do niego, nie tracąc ani chwili dłużej oplotłem ręce wokoło niego i zrobiliśmy przyjacielski uścisk. 
-Idź do niej i prześpij się. Jutro wielki dzień.
-Tak. Dzięki i do zobaczenia jutro - machnąłem ręką i poszedłem na górę. Zauważyłem zmianę. Jestem milszy, bardziej odpowiedzialny i spokojny. Może to nawet lepiej ? Tak, zdecydowanie lepiej, o wiele.

Położyłem się w łóżku obok Iley i przytuliłem się do niej. Czułem od niej bijące ciepło i spokój. Cieszyłem się, że mam taką kobietę jak ona przy sobie. Przeszliśmy już tyle razem, a ona dalej tu jest i ma na mnie ogromny wpływ. Będę jej jeszcze kiedyś za to dziękował.
Mówiłem sam do siebie przez dłuższy czas, lecz po pewnym czasie zmęczenie dało o sobie znać i odpłynąłem w krainę Morfeusza.

Następnego dnia byłem bardzo podekscytowany, lecz nadal chciałem spać, ale ktoś mi przeszkadzał, a tym kimś była Alexis, która składała mokre pocałunki na całej mojej twarzy.  Zachowywała się jak mały szczeniak, który musi się pobawić i nie wytrzyma póki nie dostanie tego czego chce.
-Allexis przestań - wybuczałem i naciągnąłem kołdrę na twarz.
-Nieeeee - zamruczała i kołdra została ze mnie zerwana. Pod przymusem otworzyłem oczy.
-Co się dzieje ? - zirytowany jej zachowaniem podniosłem się na łokciach i popatrzyłem na nią. O dziwo miała bardzo dobry humor i tryskała energią. Chyba ktoś ją w nocy podmienił, cóż....... pasuje mi to,ale znając życie to tylko kwestia czasu, zanim stanie się krwiożerczą bestią i zachce się jej robić psikusy.
-Nic się nie dzieje, jak widzisz mam bardzo dobry humor, więc co powiesz na buziaczki i przytulanko ? - przegryzła dolną wargę i pochyliła się lekko nade mną.
-Kochanie wiesz, że prowokujesz ? - pomachała tylko głową.
-Jeżeli pójdziemy o krok dalej to może być tak, że nie wytrzymam i zerwę z Ciebie te ciuszki - wyszeptałem, ale mogłem pomyśleć za nim to powiedziałem, bo po wczorajszym raczej nie chce mieć do czynienia z sexem i raczej jeszcze go w ogóle nie miała.
-Przepraszam.
-Nic się nie stało Niall... emmm wiesz bo,no ten może jak dzisiaj wieczorem wrócisz, oczywiście cały i zdrowy tooo.... - przedłużała i nie wiedziałem co ma na myśli.
-Too ?
-To chciałbyś się ze mną kochać ? - WOW. Zaskoczyła mnie tym pytaniem  i to bardzo. Oczywiście, że chciałem, wcześniej nie naciskałem, ale jeżeli jest gotowa kochać się ze mną to ja też.
-Kochanie, oczywiście że bym chciał, ale jesteś tego pewna ?
-Jestem pewna. Jesteśmy już tyle razem, przeszliśmy wiele, chcę Ci się oddać, jestem cała twoja - te słowa przyszły jej z taką łatwością ,że byłem pod wrażeniem.
-Dobrze. Postaram się żeby było wyjątkowo. Jesteś cudowną i piękną kobieta, którą będę traktował jak królową.
Nagle tą chwilę przerwało pukanie do drzwi. Westchnąłem tylko i krzyknąłem :
-CO !
-To my ! - chłopcy chyba chcieli już się szykować na akcję.
-Właźcie.
-Musimy już się szykować Horan. Nie mamy dużo czasu, a trzeba zorganizować to perfekcyjnie, żeby nie było żadnych problemów i wtopy.
-Okey już idę, zaczekajcie w piwnicy.
-Niall skarbie, proszę Cię uważaj na siebie i wróć cały i zdrowy. Nie chcę, żeby stała Ci się jakaś krzywda.
-Iley nic mi nie będzie, Wrócę dla Ciebie i pokażę jak mi na Tobie zależy - przybliżyłem się do niej i pocałowałem czule w usta.
-Pamiętaj zawsze będę Cię kochał - potarłem kciukiem jej policzek i spojrzałem prosto w oczy.
-Ja Ciebie też.

Gotowy wszedłem do pokoju, w którym znajdowali się chłopcy. Każdy był zamyślony i zajmował się tym co Blaze mu przydzielił.
-Co tam ? To jak to robimy ? o której godzinie ? w którym miejscu ? - od razu obrzuciłem ich pytaniami.
-Spokojnie - George musiał się odezwać, od pewnego czasu mnie wkurza.
-Plan jest taki jak kiedyś. Jedziemy do ich głównego magazynu, chłopcy już dopilnowali, żeby wszyscy się tam znaleźli, okrążamy go, trzech z nas, czyli George, Allan i Ty przyczepicie bomby do budynku, a reszta będzie was kryła. Wyrzucamy budynek w powietrze razem z tymi draniami pierwszym dupkiem, który chciał skrzywdzić Alexis i drugim czyli zdrajcą. Już nigdy nikogo nie skrzywdzą.
Plan b jest taki, że jak coś się nie uda i będzie powiedzmy strzelanina  każdy kryje drugiego i rozpruwamy im dupy. Ale musimy uważać, żeby nie zostawić po sobie śladów, chyba żaden z nas nie chce wylądować w więzieniu ? '
-No nie chce. Pasuje mi ten plan. O której zaczynamy ?
- Równo o północy. Wtedy będą rozpakowywać towar, czyli wszelkiego rodzaju narkotyki i bronie.
-Rozumiem.
-Mamy jeszcze 12 godzin, więc do roboty, szykujemy bronie, bomby są już gotowe, stroje i obgadujemy wszystko.

Mijały sekundy,minuty i godziny akcja zbliżała się wielkimi krokami. Zostały dwie godziny.
-Ale przecież to ja miałem być na tyłach  ! - Alex kłócił się z Georgiem.
-Zamknijcie te mordy, bo zaraz wam je rozwalę ! - Allan się wydarł. Dobry chłopiec.
-Bo co nam zrobisz ?
-Rozwalę wam mordy.
-Dawaj - George stanął tuż przed nim, a ten wymierzył mu mocny cios prosto w twarz. Brunet odsunął się do tyłu i dyszał z wściekłości.
-Pożałujesz frajerze - rzucił się na niego i rozpętała się po między nimi zaciekła walka.
-Dupek !
-Drań !
-Ciota!
-Złaź ze mnie grubasie ! - Allan podniósł ton. Nie mogłem wytrzymać i zacząłem śmiać się jak jakiś chory psychicznie. Te ich wymiany słów i docinki. Bezcenne.
-Z czego rżysz Horan - dwaj skierowali swoje twarze w moją stronę i posłali mi pytające spojrzenie.
-Czy wy siebie słyszycie ? " Dupek ! Drań ! Ciota ! " - próbowałem mówić damskim głosem i machałem dłońmi i mrugałem słodko rzęsami.
-Nie dotykaj mnie, bo pożałujesz Draniu, ty...ty.. grubasie ! - dodałem - Zachowujecie się jak małe dzieci, którym mama zabrała lizaka, albo jakiś dzieciak ukradł wam łopatkę.
-A Ty to co ?
-Ja ?
-No ?
-A ja nic.
-To bez sensu  czym my w ogóle teraz mówimy ? - zapytałem.'
-Nie wiemy. Dobra koniec tego.
-Rozejm - podali sobie dłonie.
-Rozejm.
-I weźcie zachowajcie trochę powagi, bo następnym razem was nagram i dodam to na YT.
-A tylko byś spróbował, to byś już nigdy nie ujrzał światła dziennego !
-Czy Ty George mi grozisz ?
-Tak Grożę Ci Niall.
-W takim razie wyzywam  Cię na pojedynek  Mistrzów !
-Shaolin Pojedynek Mistrzów ? Serio Horan ? Serio ?
-Nie, a teraz do roboty.



Nadszedł czas, w którym miało się wszystko skończyć i zacząć. Wysiedliśmy z wozu, który zaparkowaliśmy w odpowiedniej odległości i miejscu.
Ubrani w ciemne stroje, czapki i rękawice, oraz uzbrojeni w broń i bomby udaliśmy się w stronę magazynu. George podszedł od zachodniego skrzydła, Alex od Wschodniego, a ja poszedłem na tyły. Nikogo nie było. i to był plus. Zamontowałem bombę i skierowałem się do bazy. Niestety na drodze napotkałem jakiegoś faceta. Chciał krzyknąć, ale rzuciłem się na niego i jednym zwinnym ruchem położyłem go na ziemię. Stracił przytomność. Zaciągnąłem go do Allana, który się nim zajął, żeby czasem nie powiadomił reszty o obcych na ich terenie. Wszystko poszłoby się jebać.
-Bomby zamontowane ? -Blaze podszedł do nas i zapytał.
-Tak
-Tak
-Tak - każdy z nas odpowiedział.
-Teraz Allan idź sprawdzić czy wszyscy są w środku, ale ważaj.
-Jasne, już idę.
-Mam nadzieję, że tego nie zjebie.
-My również Horan, my również.
Minęło dziesięć minut, a on dalej nie wracał. Może coś mu się stało, złapali go ?
-Ej może pójdę zobaczyć czy nic mu nie jest ?
-Idź, weź telefon.
Skradałem się do miejsca w którym miał być. I na całe szczęście go napotkałem.
-Stary co ty robisz ?!
-Nic.
-Jak to nic.
-No nic - ciągle machał palcami i robił dziwne miny. O co mu chodzi ?
-Nie słyszałeś ? Nic nie robi ? -Stev.
-Kurwa - szepnąłem sam do siebie, Allan próbował mnie ostrzec. Odwróciłem się do niego a lewą rękę wsadziłem do kieszeni i nacisnąłem numer 1 na klawiaturze, automatycznie wybrało numer do Blaze'a. Mam nadzieję, że wszystko usłyszy i tu przyjdzie z resztą.
-Witaj mój przyjacielu - uśmiechnąłem się sztucznie.
-To jesteśmy przyjaciółmi ?  -zapytał.
-A nie ?
-Oczywiście, że tak i to najlepszymi.
-Mów co masz powiedzieć i nie pierdol już ! - warknąłem.
-Sam to zacząłeś, ale cóż jak nalegasz.  To ja powinienem zapytać Cię co tu robisz Ty i ten młody nieprawdaż ? - Nie odpowiedziałem.
-Tak więc chyba Niall pora wyrównać porachunki ? Ty i ja tu i teraz. Bez żadnej broni, tylko walka na pięści.
-Chcesz się bić ? Jasne, skopię Ci tą dupę i pożałujesz wszystkiego co zrobiłeś mi, Iley i reszcie mojej rodziny.
-Iiley ?
-Alexis.
-Ahh tak tej małej suce, w końcu muszę zamoczyć - wkurzył mnie i to porządnie.
-Chyba żartujesz. Nie dotkniesz jej, ani innej kobiety już nigdy ?! rozumiesz ?! nigdy !
-Hola, Hola spokojnie, bo Ci żyłka pęknie.
-Prędzej tobie gadzino.
-Przekonamy się, a teraz stawaj i walcz.
Czekałem na jego ruch, nie miałem zamiaru pierwszy atakować.
-Co blondynek boi się pierwszy zaatakować ?
-Nie boi, ale nie jest tak głupi. Pierwszy wykonaj ruch.
-Jak sobie życzysz.
Rzucił się na mnie z pięściami. Omijałem jego ciosy za każdym razem, ale w końcu oberwałem prosto w brzuch, skuliłem się z bólu, ale musiałem dalej walczyć. Moja pięść powędrowała prosto w jego nos, dzięki czemu złamałem mu go, słychać było łamanie się kości.
-Kurwa !
-To też kobieta - zaśmiałem się gorzko.
Okładaliśmy się pięściami bez końca. Nie wytrzymałem. Wywróciłem go na brudną ziemię i usiadłem na nim okrakiem, próbował się bronić, ale nic mu to nie dawało.
-I co teraz ? Dalej jestem ciotą ? Jestem słaby jak mówiłeś ?
-Tak - wysyczał. Jesteś pierdolonym dupkiem, który nie zasługuje na nic. Powinienem wyruchać twoją lasencję już dawno, a potem wykorzystywać ją cały czas do robienia loda i innych seksualnych zabaw. A najlepszą rzecz zostawiłbym na koniec. Zabiłbym ją i zgwałcił kiedy jej serce przestałoby już bić. Następnie rozdzieliłbym jej kończyny od jej ciała i porozrzucał po lesie. A wnętrzności przechowywałbym w słoiku i bym Ci je wysłał. - kiedy to mówił chciałem go już zabić.
-Nikt !  - uderzyłem go w twarz.
-Nie ! - kolejny cios.
-Będzie !
-Mówił !
-Tak !
-O !
-Mojej !
Alexis - złamałem mu zebro.
-Już nigdy więcej nie powiesz nic takiego chory psychopato ! nigdy ! jesteś pieprzonym dupkiem, który zgnije w piekle rozumiesz ! taki gad jak ty nie powinien istnieć na tym świecie.
- Mylisz się ! Jesteś taki sam jak ja kochany i nie zmienisz tego !
-Nie jestem i nie będę !
-Oj uwierz mi mylisz się.
-Noe mylę, a teraz zamknij tą jadaczkę pieprzony sadysto. Jakieś ostatnie słowa na tym świecie, które chcesz powiedzieć ?
-Nie masz broni.
-Allan rzuć mi splówę ! - warknąłem, po chwili miałem już ją w dłoni. Nie chciałem go zabijać, wolałbym żeby zrobił to ktoś inny, ale musiałem. Wyrządził nam tyle krzywdy, mi oraz Alexis, mojej rodzinie, że to ja muszę się go pozbyć.
-To powtórzę pytanie. Jakieś ostatnie słowa ? życzenie ?
-Obyś Ty i ta twoja suka zginęli w najgorszy sposób jaki istnieje na tym świecie ! a życzenie ? daj mi zapalić.
-Serio ? chcesz palić - dałem mu fajkę, a kiedy skończył wycelowałem mu splówę prosto w głowę, ale przerwał mi krzyk.
-Niall nie rób tego - Blaze.
-Boże serio ? Dlaczego ?
-Chyba nie chcesz mieć kłopotów ? Wsadzimy go za kratki Niall.
-Jak ?
-O to się nie martw, mam przyjaciela policjanta, który kiedyś był z nami, jeden telefon i go zwinie -Zastanawiało mnie, ale posłuchałem się go i skułem go kajdankami, które Blaze mi dał.
Wykonał on telefon i razem ze Stevem poszedł w głąb lasu. Jednego dupka mniej, ale jeżeli nie dostanie dożywocia, to zabiję go i nikt już mnie nie powstrzyma.
-Już spokojnie stary - Allan poklepał mnie po ramieniu.
-Czas wysadzić tą ruderę w powietrze - powiedziałem
.

-Wszyscy są w środku Allan ?
-Tak. Sory, to przeze mnie  musiałeś się z nim bić i wszystko się opóźniło.
-Spokojnie, cieszę się, że mogłem skopać mu dupę.
Dzięki za znaki, których nie pojąłem.
-Nie ma sprawy zaśmiał się.

Odeszliśmy wszyscy na bezpieczną odległość i zaczęliśmy odliczać.
-Trzy.......dwa.......jeden.... ! klik.
Nic nie wybuchło .
-Co do cholery ! - wrzasnąłem.
-Kurwa włączyliście bomby ?
-Nie...
-Szybko trzeba coś zrobić.
-Ja pójdę - George zaproponował
-Ale wiesz, że może wybuchnąć wcześniej ? po dziesięciu sekundach nastąpi wybuch. Nie dobiegniesz tutaj w tak szybkim czasie. Nie możesz. Ja to zrobię, nie może Ci się nic stać.
-Niall dam radę, spokojnie, a poza tym Alexis na Ciebie czeka, a na mnie nikt.
-Nie mów tak, my Cię potrzebujemy, jesteś naszym bratem, a Alexis czeka na nas wszystkich.
-Dzięki - przytuliliśmy się i poszedł. Oby zdążył.

Nagle zobaczyliśmy biegnącego w naszą stronę chłopaka. Był to George.
-Chować się !
-BUMMMM ! - budynek wybuchł z taką mocą, że bruneta uniosło w powietrze i wylądował obok nas.
-Ufff mało brakowało - jego włosy i twarz wyglądały strasznie zabawnie jakby go piorun strzelił.
-Ty wariacie ! - krzyknąłem i zacząłem się śmiać.
-Udało się nam ! - wszyscy się cieszyliśmy.
-SZYBKO UCIEKAJMY ! - Blaze przybiegł - Zabierzcie swoje rzeczy i zatrzyjcie ślady kół.
Potem spalimy opony.
Zrobiliśmy jak powiedział i odjechaliśmy do domu.

                                                      *** Z perspektywy Alexis ***
Odkąd powiedziałam Niallowi, że chcę się z nim kochać, byłam niesamowicie podekscytowana. Cieszę się, że to to zrobiłam i nie stchurzyłam.. Muszę się nastawić psychicznie na to wszystko i naszykować.  Dzisiaj pierwszy raz to się stanie.
Właśnie miałam iść do łazienki, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Ciekawe kto to może być ? - powiedziałam na głos.  Czy Niall już wrócił ? spojrzałam na zegarek była  22, a akcja miała zacząć się o 00. Trochę zaczęłam się bać, a jak to ktoś z wrogów Gangu ?
Trudno muszę zobaczyć. Podeszłam do drzwi i lekko je uchyliłam. Doznałam szoku.
-Cześć.
-Hej ?
-Co Ty tu robisz Jessica ? Przecież już się nie przyjaźnimy - zdziwiona jej nagłym przybyciem wypowiedziałam to zdanie na jednym tchu.
-Wpuścisz mnie ?  Zimno tu trochę.
-Emmm no dobra właź - niechętnie zaprosiłam ją do środka i skierowałam się do salonu.
-Chcesz coś do picia ?
-Wodę poproszę.
-Okeyyy już się robi - udałam się do kuchni i nalałam do szklanki wody dla Jessicy.
-Dzięki.
-Spoko.
-To powiesz mi co Cię tu sprowadza i czego ode mnie chcesz ?
-Przyszłam do Ciebie bo się stęskniłam i chciałam pogadać o twoim bracie. - Thomasie ?
-Nie mam już brata Jessica i przyjaciółki też. Mogłaś wcześniej się mną interesować, a Ty miałaś mnie w dupie, a zapewne wiesz dlaczego mówię, że Thomas nie jest moim bratem ? - pokiwała głową. - Zatem nie muszę Ci wszystkiego opowiadać.
-Uhum.  Alexis proszę Cię zacznijmy wszystko od nowa, chcesz zaprzepaścić tyle lat przyjaźni. - przerwałam jej - Ty to zaprzepaściłaś.
-Proszę daj mi szanse Alexis.
-Jessica to nie jest takie łatwe wiesz ? zastanowię się nad tym, a teraz co w związku z Thomasem ?
-On przestał już ćpać, pić i znalazł sobie nawet dziewczynę.
-Co dziewczynę ? kim ona jest.
-No właśnie chciałam Ci powiedzieć, że jesteśmy razem ze sobą i wyciągnęłam go z tego gówna. - Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie powiedziała. On i Ona są parą ? Thomas już nie ćpa i nie pije ? Boże co to się stało. Znaczy dobrze, że tak jest, ale dalej go nienawidzę, za to co mi zrobił.
-To szczęścia - powiedziałam obojętnie - Ale i tak go nienawidzę Jessica, przesadził. Zranił mnie i to nawet nie wiesz jak bardzo. Zniszczył mi życie, sprawił, że bałam się go i nie czułam się bezpieczna nawet w domu. Jako brat powinien się mną opiekować, dbać o mnie i być przy mnie, a co robił ? Bił mnie i wyzywał. Odtrącił mnie od siebie, nie chciał dać sobie pomóc - Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Wtedy Jessi mnie przytuliła i zaczęła gładzić moje plecy.
-Csiii nie placz kochana, nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Proszę nie płacz. Damy radę, pogadaj ze mną szczerze.
-Dobrze - pociągnęłam nosem. - Teraz nie wiedziałam co się nawet wydarzyło. Byłam w totalnym szoku, ale dam jej szansę, w końcu kiedyś się przyjaźniłyśmy.
-Pamiętasz mój ulubiony kolor ? - zapytałam.
-Tak niebieski, a Ty mój ? 
-Czerwony niczym wino - zaśmiałam się.
-Kiedy pierwszy raz się całowałam i z kim ? 
- W pierwszej liceum z tym grubasem Tonym.
-Boże to było straszne. Potem szorowałam zęby i usta cały dzień i brzydziłam się.
-A ja ?
-Trzecia Liceum z tym przystojniakiem Patrickiem. Był kapitanem drużyny koszykarskiej. Ale z niego było ciacho. Jak całował ?
-Wiesz całkiem nieźle, ale go ugryzłam, potem bałam się z nim rozmawiać.
-Haha zawsze byłaś ciamajdą w tych sprawach. Alexis zrobiłaś już to ? - zdziwiła mnie.
-Ehhh nie - nie chciałam mówić jej o planach na dzisiejszy wieczór.
-Coś Ty ? serio ? Wow ja już dawno i chyba wiesz z kim ?
-Fujjj nie mów mi o moim bracie i Tobie - zrobiłam odruch wymiotny.
-Kiedy chcesz to zrobić ?
-Dobra powiem Ci, dzisiaj.
-OOOOO naszykowałaś się ? wydepilowałaś bikini ? będziesz kobietą - zaczęła piszczeć.
-Przestań. Muszę się na to nastawić.
-Awggrrr jak słodko - zagruchała.
-Dobra koniec tego dobrego. Chodź do mojego pokoju tam pogadamy - Spojrzałam na zegarek, była już 23. Za godzinę wraca Niall.


Po trzydziestu minutach Jessiaca musiała już iść. Nie wiedziałam, że to tak się skończy, że ja i Jessi znów się zaprzyjaźnimy. Ale dobrze, że tak wyszło, teraz będę musiała zastanowić się co z moim bratem, ale to nie teraz. Czas zacząć się szykować na wielką noc.
-Cześć kochanie.
-Cześć - dałam jej całusa w policzek i wyszła.

No to czas zacząć się szykować. Wzięłam z szafy najseksowniejszą bieliznę i weszłam do łazienki, gdzie zrzuciłam z siebie wszystkie ubrania. Weszłam do kabiny i odkręciłam ciepłą wodę, która po chwili zaczęła spływać po moim zimnym ciele. Tak jak mówiła Jessica ogoliłam nogi, pachy i okolicę bikini. Po kilku minutach wyszłam z kabiny i wytarłam się ręcznikiem. Założyłam nową bieliznę i zaczęłam suszyć włosy. Rozczesałam je i rozpuściłam, nie chciałam, żeby to wyglądało tak, ze szykowałam się jakoś specjalnie. Nałożyłam lekki podkład, ale to jak zwykle, zawsze go nakładam i pomalowałam rzęsy. Zarzuciła do tego na siebie zwykłe szare dresy i luźną białą bokserkę Wyglądałam bardzo ładnie i naturalnie. 

Wybiła godzina 00. Zeszłam na dół do salonu i włączyłam telewizję, leciał film "Szkoła uczuć " uwielbiam go i zawsze się na nim rozklejam, ale teraz nie mogłam. Jadłam popcorn i wpatrywałam się w ekran jak zahipnotyzowana.

Minuty mijały a chłopców dalej nie było. Zaczęłam się martwić i miałam przed oczami najgorsze sceny.
-Głupia jesteś ! Przestań tak myśleć - powiedziałam do siebie.
Była już 1:30 i nagle do domu weszli wszyscy chłopcy i mój Niall.
-Nareście ! - krzyknęłam i podbiegłam do niego. Wskoczyłam mu w ramiona i zaczęłam go całować, od razu odwzajemnił moje pocałunki.
-Auuaa i mrrr spokojnie kochanie - zagruchał.
-Jak wam poszło ? - podekscytowana podskoczyłam i zapiszczałam.
-Wygraliśmy. Już możemy żyć normalnie. Chodź na górę wszystko Ci opowiem, a wy chłopcy pamietajcie jutro impreza.
-Jasneee'
-Yeaaaa
-UUUU zwycięstwo.
-I kto jest najlepszy ? no kto !

-Bałam się o Ciebie Niall.
-Nie musiałaś, jestem cały i zdrowy nie licząc siniaków, które nabyłem podczas bójki ze Stevem.
-Co z nim ? 
-Chciałem się go pozbyć, ale jest już za kratkami mamy w policji kupla, który nam pomaga - zamrugał i się uśmiechnął.
-A  reszta ?
-BUM ? - to wszystko wyjaśnia, wysadzili ich w powietrze. 
-Tak się cieszę, że już po wszystkim, znaczy nie jestem za śmiercią ludzi, ale się cieszę.
-A  Ty co robiłaś ?
-Hymmm ogarnęłam się, oglądałam "Szkołę Uczuć " 
-Znowu ?
-Ćsii tak, a teraz daj mi dokończyć.
-Była tu Jessica.
-Co ? czego tu chciała ? 
-Chciała się pogodzić. Na początku nie chciałam, ale potem samo się stało i zaczęłyśmy rozmawiać. Pogodziłyśmy się. Mogła w sumie no robić tego wszystkiego, ale nie da się tak o wszystkim zapomnieć.
Ona jest z moim bratem. Thomas przestał ćpać i pić. - wyjaśniłam.
-Wow to się porobiło, dalej nie jestem do niej przekonany, ale mam nadzieję, ze niczego nie knuje i jest wobec Ciebie szczera, a co do Thomasa to mu nie ufam i nie obchodzi mnie.
-Wiesz mam nadzieję, ze Jessi na prawdę niczego nie knuje i , że się polubicie. A Thomas ? mam go gdzieś. Zranił mnie i spowodował, że zaczęłam się bać. Nie wiem jak Jessica może z nim być, ale cóż jej wybór.
Wiesz skończmy o nich gadać. Masz ochotę coś zjeść ?
-Mam ochotę na Ciebie kochanie - uśmiechnął się i pocałował mnie czule w usta.
-Kocham Cię.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześććććć<3 jak tam kochani po świtach ? jak prezenty ? co dostaliście ? ja laptopa hihi i pieniądze :) w końcu jak będę na obozy jeździła to nie będę musiała robić przerwy hihi :)
Jak wam się podoba rozdział ? Hihih już po akcji :) Awgrrrr Niall i Alexis będą się kochać hihi ^^ sweet haha <3 co sądzicie o założeniu rodziny i zamieszkaniu w nowym domu ? hymmm ?
A Jessica ? ufacie jej ? 
to jak 10 kom next ? czekam na komentarze kochani :)
Dla was to kilka sekund, a dla mnie to motywacja i uśmieszek na twarzy :)
Kocham was ;*** 
do następnego :)




czwartek, 19 grudnia 2013

zawieszę bloga !

                                         UWAGA !
Kochani teraz naprawdę już nie wiem co robić :/
nawet 10 komentarzy nie pojawiło się pod rozdziałem :( jeżeli nie pojawi się 20 komentarzy zawieszam bloga do odwołania. Nie będę pisała, jeżeli nikt nie czyta moich bazgroł. przykro mi, ale niestety. Do poniedziałku macie czas, żeby mnie przekonać.
 


poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 27

                                                  *** Z perspektywy Alexis ***

Kiedy z moich ust wydobył się krzyk, miałam nadzieję, że ktoś mnie usłyszy, a dokładniej Niall.
- Dziewczyno, ale Ty jesteś głupia - głos w mojej głowie zaczął swoją przemowę, akurat teraz ?
-Sam jesteś głupi !
-Sama, dziewczynko, jestem kobietą jak Ty.... - chciała kontynuować, ale zakończyłam to.

-Zabawimy się trochę, okey ?
Dan chwycił mnie dość mocno w pasie i podniósł do góry, a następnie skierował się w głąb lasu i przycisnął mnie do jednego z drzew. Poczułam, że szorstka kora przecina moje plecy i zaczyna sączyć się z nich krew.
Powiedziałam przez zaciśnięte zęby :
-Zostaw mnie, Ty świnio ! Próbowałam się opanować, ale w takiej sytuacji było strasznie trudno.
-Ależ dlaczego, dziewczynko, miałbym cię zostawić i się z tobą nie zabawić ? Mam do tego prawo, jesteś zdzirą i zawsze nią będziesz, pogódź się z tym. Powinnaś się cieszyć, że ktoś w ogóle chce dotykać taką gnidę jak ty !
Zabolało mnie to.
-Jak śmiesz, dlaczego jesteś takim chujem !?
-Zachichotał na moje słowa i przycisnął mnie jeszcze bardziej do drzewa.
-Bo jestem i dobrze mi z tym, ale do rzeczy czy widzisz tutaj jakieś domy w pobliżu ? Czy ktoś nam przeszkodzi, skarbie ? Raczej nie, możesz krzyczeć, a nawet próbować uciekać, ale pamiętaj nikt cię nie usłyszy, a ja i tak cię dogonię, zresztą popatrz na twoją nogę, nie masz szans biec, twoje marne życie dobiega końca droga Alexis. Najprościej będzie jeżeli mi się oddasz i po sprawię  ja będę zadowolony, a ty nie będziesz bardziej cierpiała - Przysunął się bliżej. - Czy to takie trudne ? Czy naprawdę nie widzisz, że odkąd wstąpiłaś w to całe towarzystwo i związałaś się z Horanem masz same kłopoty ?
Moje usta złączyły się i powstała z nich prosta linia, byłam wściekła, jak on mógł wygadywać takie rzeczy ? Szukałam w głowie odpowiedzi, ale ich nie znalazłam. Spuściłam wzrok na pokrytą liśćmi ziemię i zaczęłam łkać.Zamknęłam oczy, ale po chwili ponownie je otworzyłam,.
-Patrz na mnie ! - wściekły podniósł na mnie rękę i wymierzył mi siarczystego liścia w prawy policzek.Moja głowa pod wpływem mocnego uderzenia odchyliła się w lewę stronę.
-Odwal się ode mnie Dan ! Znajdź sobie inną dziewczynę, ale mnie zostaw w spokoju !
-Nie ma takiej możliwości kotku, jesteś jedyną której aktualnie pragnę, pociągasz mnie jak nikt inny -wypowiadał te słowa z takim pożądaniem, wypukłość w jego spodniach powiększała się z każdym kolejnym zdaniem.
-Koniec tego gadania - jego twarz znalazła się obok mojego ucha i wyszeptał :
-Jesteś już moja. Zadrżałam.
Zaczął ssać moją szyję. Delektował się każdym pocałunkiem złożonym na mojej rozgrzanej skórze. Zaczął schodzić powoli w dół, był już przy moim biuście.
-Próbowałam go odepchnąć, ale był silniejszy, za silny jak dla mnie.
-Nie wytrzymam już - Przejechał palcami po mojej tali i podwinął moją bluzkę, którą chwilę później zdjął, nie miałam na to wpływu, trzymał mnie tak mocno.
-Jego prawa dłoń powędrowała na moją pierś i mocną ją ścisnęła, bolało.
-Nie.... - błagałam, aby przestał.
-Proszę !
-Mój Boże - syknął. - Zamknij się kobieto.
Nie było już dla mnie ratunku, poddałam się. Nie miałam siły nawet krzyczeć. Wstrzymałam oddech, czekając na to, co zrobi. Kolejny jego ruch był dla mnie przewidywalny. Mój guzik od spodni został rozpięty, a materiał okrywający moje ciało brutalnie pociągnięty w dół. Byłam w samym staniku i majtkach, czułam się strasznie.
-Cudowna. Piękna - dłonie tego parszywca wędrowały po całym moim ciele. Znowu przycisnął się do mnie, poczułam że jego członek stwardniał. Po chwili wyprostował się i spojrzał prosto w moje oczy. Widziała w nim pragnienie, pożądanie i złość. Zaczęłam się wiercić.
-Nie ruszaj się - warknął.
Przesunął dłonią po wnętrzu mojego uda, aż dotarł do mojej kobiecości i jej dotknął. Bielizna okrywająca moją kobiecoś była jeszcze na miejscu, ale Dan zaczął rozpinać swoje jeansy. Pozostał w samych bokserkach. Teraz najgorsze.
-Gotowa ? - jego spodnie powędrowały w dół, ukazując zesztywniałego członka. Chciało mi się rzygać.
Kiedy chciał zsunąć moją bieliznę w dół ktoś krzyknął :
-Odsuń się od niej Dan ! - Niall.
Chłopak nie posłuchał go, żeby go rozwścieczyć przybliżył swoją twarz do mojej i wpił się w moje usta. Odepchnęłam go.
-Ty parszywy draniu, powiedziałem coś ! - blondyn podszedł do niego i odciągnął do tyłu. Na szczęście gwałciciel miał już ubrane bokserki. Oglądanie tego, byłoby najgorszą rzeczą jaką teraz mogłabym ujrzeć.
Chłopcy wylądowali na ziemi,  okładali się na przemian pięściami. Niall miał przewagę. Siedząc na nim, zadawał mu bolesne ciosy w twarz, z jego nosa sączyła się krew, a pod okiem można było zauważyć pojawiającego się siniaka. Dan nie miał siły na walkę, ale kiedy zrozumiał co się dzieje, zrzucił Horana z siebie i teraz ona na nim siedział. Akcja znowu się rozkręcała, bałam się. Zamknęłam na chwili oczy, ale kiedy je otworzyłam ta dwójka stała już i mierzyła się wzrokiem. Niall podszedł do obolałego Dana i kopnął go w brzuch, upadł na ziemię, kiedy  zwijał się z bólu na ziemi on nie odpuszczał. W pewnym momencie można było usłyszeć odgłos łamanych kości. Wykrzywiłam się.
-Niall dosyć, przestań już. Chodź - błagałam go płacząc.
-Nie - dyszał - chciał cię zgwałcić, dotykał cię - jego pięści zacisnęły się, a żyłka na szyi stała się bardziej widoczna.
-Proszę..... - mój płacz stał się głośniejszy. - Podeszłam do niego kulejąc i położyłam dłoń na jego policzku.
Uspokajał się.
-Dobrze, ale ...
-Nie ma ale, chodź błagam Cię, chcę stąd iść. To za wiele kochanie, za wiele.
Popatrzył na mnie ze współczuciem i w jego oczach pojawił się strach, bał się o mnie, bał się, że mnie straci. 
Nic nie mówiąc pochylił się i wziął mnie na ręce, dziękowałam mu za to. Odwróciłam głowę, żeby ostatni raz zobaczyć tego drania, jęczał z bólu. Dobrze mu tak, zasłużył na to, nie powinien mnie dotykać, ranić. To nie powinno się wydarzyć, ale przez moją głupotę to miało dzisiaj miejsce. Nigdy więcej.
-Umrzesz skurwysynu - Niall splunął na Dana i odszedł.
W jego ramionach czułam się bezpieczna, wiedziałam, że nic złego mnie już nie czeka. Wtulona w jego rozgrzaną pierś zaczęłam odpływać. Zasnęłam.

                                               *** Z perspektywy Nialla ***
Idąc teraz z Iley wszystko zaczynało ponownie odtwarzać się w mojej głowie.Dan, Onna przyciśnięta do drzewa. Dlaczego ta dziewczyna nie może nigdy zostać tam gdzie powinna i nie pakować się w tarapaty ? Sam nie wiem. Kocham ją za to, że jest wyjątkowa, ale nie zniósłbym tego gdyby coś się jej stało, moje życie straciłoby sens, wszystko by się zawaliło, przepadło.
Spojrzałem na nią, spała słodko w moich ramionach.
-  Ohh dziewczyno, nie da się ciebie odciągnąć od kłopotów  - powiedziałem sam do siebie, lekko ją podrzucając żeby nie spadła, miałem nadzieję że się nie obudzi i tak było.
Reszta drogi minęła szybko. Kiedy znajdowaliśmy się już przed domem każdy na nas czekał.
Wszedłem do środka i zaniosłem ją na kanapę i usiadłem koło niej głośno dysząc.
-Niall co tam się stało ? - Blaze wyrwał mnie z zamyślenia.
-Nie pytaj nawet.
-Właśnie to zrobił - George się wtrącił.
-Wiem palancie - uderzyłem się dłonią w czoło. Czy on zawsze musi coś dowalić ? On chyba nigdy niczego nie zrozumie.
-Kiedy jej szukałem usłyszałem krzyk :
-Pomocy
Zacząłem biec w stronę tego dźwięku, od razu wiedziałem, że to Iley. Kiedy dotarłem na miejsce porządnie się wkurzyłem. Dan stał przed nią bez bokserek, a ona była w samej bieliźnie, już chciał ją rozebrać do naga. Kiedy mnie zauważył pocałował ją - mówiłem dalej. Chłopcy byli w szoku i wkurzeni jak ja. Zaplanowaliśmy akcję na jutro. Ten sukinsyn i reszta gangu zginą, nie ma przekładania niczego, ani żadnej litości. Przesadzili. To już robi się irytujące. Jutro poleje się krew.


________________________________________________________________________________
Tak wiem, krótki :(  nie mogę ciągle zrzucać wszystkiego na szkołę i treningi, ale taka prawda. Jeszcze tylko 2 tygodnie i święta ^^ hihi co powiecie na mały prezencik ? a raczej niespodziankę ? hemmm?
na pewno będzie długi rozdział ( seriioooo ) ale reszty dowiecie się dzień przed gwiazdką :) oczywiście, rozdział będą dalej dodawane w zależności od komentarzy :) hihi <3 NIE MOŻECIE SIEDOCZEKAĆ HEMMM ? :)
Jak wam się podoba ten rozdział ?

 <3 jak 15 to za dużo to 10 :) ale wiecie co chyba naprawdę zawieszę bloga, bo jest bardzo mało czytelników, jeszcze się zastanowię porządnie. nie chcę tego robić, ale cóż :/