wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 31

                         *** z perspektywy Nialla ***
                                                             muzyka przy której pisałam

Załamany siedziałem przed szpitalem, a dokładniej w ogrodzie, który był jedynym kolorowy miejscem  w tej cholernej placówce. Na prawdę już nie miałem siły, a myślenie nie było moją dobrą stroną. Nie rozumiem, dlaczego ciągle coś się jej dzieje, przecież ona nic nie zrobiła, a ma najgorzej. Jak się obudzi, będę o nią  dbał jak nigdy dotąd, będę przy niej na każdym kroku, będę się nią opiekował. To mój skarb, nie mogę go stracić, mój tlen, moje całe życie. Tylko ona się liczy i zawsze będzie oczkiem w moim głowie, zawsze..

Wpatrywałem się w fontannę, z której woda leciała do góry i spadała w dół powodując, że woda chlapała na boki. W pewien sposób to mnie uspokajało, lecz i tak moje serce, głowa bolały. Nie da od tak uspokoić się w stu procentach, po takim wydarzeniu.
Moja głowa pękała od pytań :

  "Czy ona się obudzi ? "
"Przeżyje ? "
"Będzie w pełni zdrowa i będzie mogła normalnie funkcjonować ? "
"Czy to moja wina ? "

 Kurwa jeszcze się pytam, czy to moja wina ! Jasne, że moja ! Gdybym jej nie gonił nie upadłaby i nie leżałaby teraz w tej jebanej śpiączce !
-Aaaaaaaaaaaaaaa  !!! - krzyknąłem i wstałem dynamicznie z ławki. Dupa mnie już od niej bolała. Jebane deski. Chyba pora się wyluzować, może i nie postępuje za dobrze, ale nie wiem jak rozwiązać teraz moje problemy. Bar, wódka, piwo powinny mi pomóc.
Bez zastanowienia ruszyłem przed siebie, wiedziałem, że tuż za rogiem znajduje się night club, oraz zwykły klub " Magnetic " Tam pójdę. Na pewno nie polecę na żadną z dziwek, lasek , ale chętnie się schleję. Będę jutro żałował, ale cóż życie.

 W środku od razu wyczułem zapach alkoholu, papierosów, marihuany i innych zdzierstw. Mhymm kuszące. Podszedłem do baru, gdzie była nawet niezła laska, blondynka, duże niebieskie oczy, pełne usta i w miarę duży biust, ale nie będę sobie nią zaprzątał głowy, teraz lepiej zapić smutki, poczucie winy i ból.
-piwo i 4 kieliszki wódki - rzuciłem kasę na bar i usiadłem na krześle, tuż przed nim.
-Zły dzień ?
-Ta chujowy - westchnąłem.
-Opowiesz mi co się stało ?- natrętna baba.
-Sory kotku, ale to nie powinno cię obchodzić, podasz mi moje zamówienie ?!
-Jesteś pewien ? mam czas, zresztą nic ciekawego nie dzieje się w barze, a co do zamówienia masz je przed sobą - puściła mi oczko i nachyliła się po karton z wódką leżący na podłodze.
- Wooahh niezłą ma dupę  - powiedziałem sam do siebie i przejechałem językiem po ustach. Niespodziewanie dziewczyna odwróciła się do mnie i uwodzicielsko się uśmiechnęła.
-Chanel - podała mi dłoń. Od razu odwzajemniłem jej gest. Jej dłonie w porównaniu do moich były bardzo delikatne i małe. O boże,  serio mnie podnieca. Kurwa Horan, masz dziewczynę, która leży w szpitalu !


Nawet nie wiem z kim stuknąłem się kieliszkami z wódką i wypiłem ją za jednym łykiem. Łooo nieźle.
-To Chanel ile masz lat ? - zapytałem ciekaw  ile ta laska ma lat. Wygląda na 18 - 19. Ale t zaraz się okaże.
-A może złotko najpierw zdradź mi swoje imię ? - okręciła się wokół własnej osi.
-Niall.
-Niall mhymmm podoba mi się - zachichotała. Miała dość słodki głos, ale moja Alexis miała najsłodszy na świecie, była najpiękniejsza i jest, nikt nie może się z nią równać, nikt.
-Tak więc co do twojego pytania mam 18 lat, a Ty ?
-Również 18, a i możesz dać mi coś mocnego ? nie wiem martini, krwawą Mary ? 
-Jasne już się robi przystojniaku - puściła mi oczko i zaczęła przygotowywać moje drinki.
-Proszę.
-Dzięki Chanel.
-To co cię tu sprowadza ?
-Problemy, poczucie winy, ból.
-A dokładniej ?
-Dziewczyna.
-Kłótnia czy coś gorszego ?
-Coś gorszego, o wiele gorszego niż zerwanie. - posłała mi pytające spojrzenie.
-Hhymm ?
-Wypadek, mówi Ci to coś ?
-O boże przykro mi na prawdę, wyjdzie z tego ? - nie spodziewałem się takiej reakcji, myślałem, że chce ze mną poflirtować, pójść do łóżka  i to tyle, ale chyba jednak się myliłem.
-Boże nie wiem co mam zrobić, ona tam leży w śpiączce , przeze mnie.
-Jak to przez Ciebie ?
-Byliśmy na basenie, drażniła się ze mną i zaczęła uciekać, po to żebym ją złapał i się wywróciła w taki sposób, że jest nie  za dobrym stanie. Jestem takim debilem, kurwa !
-Ej blondynku to nie twoja wina, na prawdę, to był wypadek, ale nie z twojej winy, więc się nie obwiniaj. Najlepiej idź się prześpij i idź do niej, bądź przy niej, w każdej chwili może się obudzić, będzie Cię potrzebować. Rozumiesz ? A jeżeli się upijesz, to możesz popełnić błąd, którego będziesz potem żałował i nie będziesz mógł go cofnąć. A picie nie jest rozwiązaniem na problemy, uwierz mi przychodzi tu tyle osób co sie upijają i potem na pewno tego żałują. Bądź inny, zrób to dla swojej dziewczyny. Jak ta szczęściara ma na imię ?
-Alexis.
-Piękne imię. Na pewno wiele dziewczyn jej zazdrości, że ma takiego chłopaka, więc nie spierdol tego i idź. - pogoniła mnie. Boże ciesze się, że na nią natrafiłem. Ratuje mi dupę. Muszę ją zapoznać z Alexis kiedyś i sam wyskoczyć na jakąś kawę.
-Dziękuje, jesteś niesamowita - pochyliłem siei cmoknąłem ją w policzek, na co lekko sie zarumieniła. Moja Alexis tak reaguje. Mój wstydzioszek.
-Mogę prosić o twój numer ? spotkalibyśmy się kiedyś na jakąś kawę, poznałbym Cię z Alexis ?
-Jasne trzymaj - podała mi kartkę z cyframi. Ostatni raz się uśmiechnąłem i wyszedłem z klubu.

Pierwsze co zrobiłem to wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Blaze'a. Opowiedziałem mu co się wydarzyło, za co mnie porządnie opierdolił, ale sobie zasłużyłem, a Chanel z przyjemnością reszta pozna. 
Ustaliliśmy, że pójdę do domu i wezmę rzeczy, gdyby Alexis się obudziła i po drodze kupię coś w McDonald's. Nie miałem auta więc zajęło mi to więcej czasu, niż się spodziewałem. 
Spakowałem wszystko i po piętnastu minutach byłem już koło restauracji, o ile można to tak nazwać.

-Co podać ? - zapytała kolejna laska. Wszędzie dziewczyny, wszędzie !
-10 kanapek szefa kuchni, 10 chesseburgerów, 10 razy cola i szejki oraz po 10 tortilli - kiedy powiedziałem swoje zamówienie tej dziewczynie opadła szczęka.
-Widzę, że masz niezłą grupkę dorosłych bachorów do wykarmienia o ile się nie mylę.
-Nie mylisz, cóż dzisiaj padło na mnie .
-Współczuję haha, ale cóż tak już jest, ostatnio miałam tak samo.
-To wice wersa.
-Poczekaj 10 minut, a wszystko dostaniesz, bo w koncu jest tego dużo.

Przez ten czas rozmawiałem z brunetką, która obsługiwała klientów. Ma na imię Olivia ma 19 lat, ostatnio zerwała z chłopakiem, ale radzi sobie. Jest dużo rzeczy do mówienia, ale to innym razem.
Kiedy otrzymałem zamówienie jak najszybciej udałem się do szpitala, a że byłem pomysłowy to zajumałem wózek z lidla i wsadziłem to wszystko do niego. Oby gliny mnie nie złapały. Musiałem wyglądać komicznie. 

- Bziuuuummm wjechałem do szpitala, a wszystkie pary oczu były skierowane w moją stronę.
-Chłopcy kolacja ! - krzyknąłem.
-Stary pojebało Cię hahah - wszyscy wybuchli śmiechem.
-Mnie ? Nie ? - zaprzeczyłem.
-jedzcie i nie marudźcie, ale wózek odnosi, któryś z was. 
-Ej no!
-Nie ma ej no ! Ja kupiłem i przywiozłem.
-No dobra, jak tam wolisz.
-Emmm chłopcy ja idę do Alexis.
-Idź.
                         muzyka

Wszedłem do sali, w której leżała Ona, anielica, która odmieniła moje życie. 
Wyglądała tak spokojnie jak podczas snu, ale w sumie spała. 
-Tak bardzo za tobą tęsknie. Nie wiesz nawet jak. Nie wiem co mam zrobić, nie radzę sobie bez ciebie. 
Potrzebuję Cię tu teraz, czuje się winny temu wypadkowi. Na prawdę, a mogło być tak pięknie. Nie rozumiem, dlaczego ty tak cierpisz ? Wolałbym być na twoim miejscu, niż żebyś ty tutaj leżała i to w takim stanie ! - z moich oczu zaczeły lecieć łzy. 
-Kocham Cię Alexis, pamietak - cmoknąłem jej dłoń, a następnie usta. - Będę na Ciebie czekał, póki się nie wybudzisz, będę tu cały czas. Obiecuję, że nigdy Cię nie opuszczę, nigdy. Jesteś kobietą mojego życia, chcę mieć z tobą dzieci i założyć z tobą szczęśliwą rodzinę. Mieszkać w jednym domu i być z tobą szczęśliwy, pocieszać cie w trudnych chwilach, rozśmieszać i budzić się przy tobie - wymiękłem, zacząłem płakać jak dziecko.

-Chciałbym, abyś została moją żoną.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
kochani, wiem, że rozdział krótki, lecz weny mi zabrakło, pod koniec właśnie mi zaczęła ona napływać, ale stwierdziłam, że skonczę w takim momencie :) co sądzicie ?
myśleliscie, że Niall prześpi się z  Chanel ? 
co sądzicie o jego przemowie ?

15 kom = next ;*



poniedziałek, 17 lutego 2014

Witam kochani :) jest już dużo komentarzy :) zabieram się właśnie za pisanie rozdziału na blogu http://inlifebeautifulthereareonlytimes.blogspot.com/ , na który was serdecznie zapraszam :) piszę go razem z moją przyjaciółką Lolą ;**
Wpadnijcie i oceńcie :)

I oczywiście pojawi się rozdział na Dark Hope Of Love And Pain <3 kocham was i dziękuje, ze jesteście :)

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 30

                                                          *** Z perspektywy Alexis ***

Idąc do toalety byłam przekonana, że wydarzyło się najgorsze. Nie chciałam być matką w tak młodym wieku. Jeszcze za wcześnie na dziecko, wiem że mam takie objawy jak przy ciąży, ale jednak to może być przypadek i mogę mieć zatrucie pokarmowe.
Gdy rozpakowałam test od razu na mojej twarzy pojawił się grymas. Ale cóż czas się przekonać czy wpadłam, czy też nie.

Po pięciu minutach spojrzałam na test.
-AAAAA ! - krzyknęłam sama do siebie. Boże, boże dziękuje Ci tak bardzo - wyszeptałam. Na teście był wynik ujemny. Nie byłam w ciąży, pierwszy raz się tak cieszyłam, że aż z moich oczu zaczęły spływać łzy szczęścia, ale żeby nabrać chłopaków to zrobiłam obojętną minę i wyszłam na zewnątrz. Wzrok każdego był skierowany na mnie.
-Ja.. ja.... nie jestem w ciąży ! - krzyknęłam i wskoczyłam na Nialla przez co prawie nie zaliczyliśmy porządnej gleby i nie spotkaliśmy się z podłogą.
-Ufffff.
-Kochanie tak bardzo się cieszę ! jeszcze mamy czas na dziecko, teraz jest zdecydowanie za wcześnie - cały hol był wypełniony jego śmiechem jak i całej reszty.
-Za wcześnie - potwierdziłam i pocałowałam go namiętnie w usta.
-To jak idziemy pływać ? 
-Idziemy, ale proszę nie zwymiotuj do basenu - Aleks musiał wtrącić swoje trzy grosze. 
-Wiecie może jednak ja pójdę do jakiejś apteki i kupie tabletki ? 
-Nie ma mowy. Na pewno nie zwymiotujesz i po basenie pójdziemy do apteki i kupimy Ci wszystkie leki dobrze skarbie ? - kiwnęłam głową na tak i łapiąc Horana za rękę poszliśmy do kasy aby kupić bilety do Aquaparku.

Przy kasie stała cycata blondyna, która patrzyła się na mojego chłopaka jak na jakąś przekąskę. Wredna suka. Tak jestem zazdrosna ! Ale chyba każda dziewczyna by tak zareagowała gdyby jakiś goryl patrzył się na jej księcia.

-Nie gap się tak bo Ci zaraz gały wypadną.....suko - ostatnie słowo powiedziałam ciszej.

-Przepraszam ?

- Przeprosiny nie przyjęte. A i żeby nie było wiem, że chodzi ci o coś innego, lecz cóż bywa.

-Nie pozwalaj sobie dziewczynko. Nie dość, że wyglądasz jak ćpunka to w dodatku na pewno nie umiesz zadowolić swojego faceta w łóżku - prychnęła. Powoli traciłam nad sobą kontrolę, jedynie to, że Niall trzymał mnie za rękę powodowało, że nie przypieprzyłam tej tlenionej małpie.

-Oooo jaka riposta kotku.

Po pierwsze, nie wyglądam jak ćpunka, jestem od ciebie o tysiąc razy ładniejsza.

Po drugie, skąd wiesz czy umiem zadowolić swojego chłopaka czy nie ? Na pewno sama nie umiesz nikogo zadowolić bo nikt cię nie chce, a jak już znajdzie się taki frajer to na pewno tylko pieprzy się z tobą dlatego żeby zaspokoić się.

A po trzecie,  zamknij mordę i daj nam te jebane bilety bo jeżeli jeszcze powiesz chodź jedno słowo to obiecuje Ci, że dzisiaj ostatni raz ujrzysz światło dzienne, a twoje marne życie dobiegnie końca prawda kochani ? - zapytałam na co reszta bandy pokiwała głowami i chamsko się uśmiechnęli. Mój plan zadziałał. Ta dziwka już więcej się nie odezwała i w dodatku zapłaciliśmy za bilety mniej niż połowa.

-Woaaahh Alexis tego się po tobie nie spodziewałem. Ale jej dowaliłaś. Widziałem, że się na mnie gapi, ale postanowiłem, że to oleje. Dziękuje, że tak walecznie o mnie walczyłaś mrrrr  haha - pocałowałam mnie w nos i ruszyliśmy w stronę przebieralni.

Ja do damskiej oni do męskiej.

Założyłam na siebie mój nowy strój, który dostałam od Nialla. Przyznaje chłopak wie co dobre i trafił w mój styl. I jak go tu nie kochać ? Z gangstera w kochanego chłopaka. 

Będąc pod prysznicem wszystkie dziewczyny wpatrywały się we mnie jak w jakąś boginie. Nie lubię, gdy ktoś mi się tak bacznie przygląda. To jest strasznie irytujące, ale mniejsza o to mój skarb już na mnie czeka.



                *** Z perspektywy Nialla ***

 

Byłem w niebo wzięty kiedy dowiedziałem się, że to jednak fałszywy alarm i nie zostanę ojcem. Najlepsza informacja dzisiejszego dnia. Kiedy nasze okrzyki radości się zakończyły każdy poszedł w swoją stronę żeby się przebrać. Mam nadzieję, że Iley założy ten nowy strój, który jej wybrałem, na pewno na jej ciele będzie wyglądać nieziemsko. 

-Horan jak tam placku ?

-Placku haha ? Aleks nie dobijaj mnie, ty to nieraz masz takie teksty, że aż ból dupę ściska.

-Ejjj noo ale placek słodki, no wiesz.. a i nie nie jestem gejem i nie jestem tobą zainteresowany, bo wiesz gustuję w kobietach, a Ty nie wyglądasz mi na kobietę... w sumiee no możeee trochę.

-Idź lepiej, bo Ci łeb w klopie spuszczę ! - krzyknąłem poprzez śmiech.

Ja nie wiem co się dzieje teraz z tymi ćwokami, ale zaczynam się ich bać, takie zachowanie mnie przeraża i to porządnie.

 

 Kiedy Alexis wyszła do nas szczęka opadła mi aż do ziemi. Wyglądała zajebiście. I chyba każdy normalny człowiek by to mi przyznał. Boże dziękuje Ci za tak cudowną kobietę, na prawdę. Ale do rzeczy, na prawdę wyglądała nieziemsko.

-Woaaah kochanie co ty na to żeby później zdjąć ten skąpy strój ? - zabawnie poruszyłem brwiami na co ta posłała mi srogie spojrzenie i niespodziewanie jednym zwinnym ruchem jej ręka powędrowała w mój bark.

-Auuć ! - syknąłem.

-To za twoje teksty debilu !

-Ej, ej ej zważał ze słowami kocico.

-Niall ! przestań ! dzisiaj na prawdę dziwnie się zachowujesz - wymamrotała.

Nagle Alexis zaczęła uciekać i biegła tak szybko, że niespodziewanie poślizgnęła się i jej drobne ciałko uderzyło z niesamowitą siłą o kafelki. Wokoło jej ciała pojawiło się dużo szkarłatnej cieczy. Spanikowałem. Nie spodziewałem się, że takie coś się wydarzy. Miało być tak fajnie i zabawnie. A teraz o...ona leży w kałuży swojej krwi i ledwo co kontaktuje.

-Alexis ! - krzyknąłem i podbiegłem do niej jak najszybciej się dało. Moje serce biło jak oszalałe, byłem wściekły, a zarazem to wszystko rozrywało mnie na milion drobnych kawałeczków. Moja miłość leżała przede mną i traciła przytomność. Ta drobniutka dziewczyna nie powinna tu leżeć, powinienem to być ja, nie ona.

-Kochanie proszę ! odezwij się, nie zasypiaj ! - potrząsnąłem nią. - Dzwońcie po te cholerne pogotowie ! -  mój głos się załamał, powoli w moich gałkach ocznych zbierała się słona ciesz, która niestety wypłynęła i zaczęła skapywać na Iley.

-N..n.nial bolą mnie pp..ple.c.cc.y i gł.... 

-Alexis ! - krzyknąłem, ale nie odpowiedziała.

-Alexis, Alexis, Alexis ! - krzyczałem w kółko nad jej nie ruszającym się już ciałem.

-Niall ratownicy już są odsuń się - Blaze złapał mnie za ramię na co podniosłem się do góry i stanąłem z nim twarzą w twarz.

-Dlaczego zawsze kiedy gdzieś idziemy musi się coś wydarzyć ? NO KURWA DLACZEGO ! nie może być dobrze ? spokojnie ? miło ? Zawsze wszystko się jebie, zawsze ! . Nie ma takiego dnia żeby coś złego się nie wydarzyło ! - powoli zaczął tracić oddech.

-Stary spokojnie. Proszę nie zadręczaj się teraz tym Niall. Teraz ona Cię potrzebuje idź, złap ją za rękę i bądź przy niej. Jedź do tego szpitala, a my dojedziemy do was, nie chcemy się teraz bawić w najlepsze kiedy jedno z nas jest w nieokreślonym stanie.

-Nie mogę być spokojny ! - zacisnąłem dłonie w pięść i nie mówiąc już nic pobiegłem się przebrać jak najszybciej i wsiadłem do karetki. Złapałem moją ukochaną za rękę i na sygnale udaliśmy się do szpitala.

 

                                              *** Trzy godziny później ***

 

-Nie wytrzymam tu dłużej - powiedziałem załamany do reszty bandy. Wszyscy byli już wyczerpani tym ciągłym czekaniem na lekarza, chociaż na najmniejszą informację. Ale niestety nikt nie chciał nic nam powiedzieć, ani słowa, zero. Siedzieliśmy na korytarzu i wyczekiwaliśmy na doktora.

-Wiemy Niall, że jesteś zmęczony i wystraszony, ale pozostaje nam niestety tylko czekać. Bądźmy dobrej myśli, Iley na pewno sobie poradzi. Ten wypadek... to przypadek. Na pewno nic takiego jej nie będzie.

-Blaze na prawdę trudno mi jest teraz sobie wszystko poukładać w głowie, nie mam siły. Przeraża mnie to, że mogło coś się jej stać poważnego i że mogę jej więcej nie ujrzeć żywej, ta myśl znowu wróciła. 

-Horan.

-Proszę dajcie mi spokój ! - wstałem i osunąłem się przy ścianie. Już więcej nic nikt do mnie nie powiedział. Nie rozumiałem jakim cudem po takim upadku akcja ratunkowa może aż tyle trwać. Rozsadzało mnie już. Nie cierpię tego uczucia ! Nie cierpię, kiedy ktoś dla mnie bliski cierpi. Wolałbym, żeby to wszystko zaczęło spotykać mnie. Nikogo innego, tylko mnie. Jeżeli Alexis nie wyzdrowieje szybko to będę musiał zacząć zajmować się czymś co odciągnie mnie od myślenia. Wyścigi. Wyścigi. Wyścigi. To będzie dobry pomysł. Wiem, że ona na pewno nie chciałaby żebym to robił, ale ja sobie nie poradzę inaczej. Bo ciągle bym o niej myślał. Oby było wszystko dobrze.


Nagle drzwi od oddziału na którym była Alexis otworzyły się i wyszedł z nich młody mężczyzna. Dobrze zbudowany blondyn, około metra dziewięćdziesiąt.

-Witam państwa. Nazywam się Leon i jestem doktorem, który zajmuje się Alexis, waszą przyjaciółką i jak się nie mylę jednego z was dziewczyną. Powiem tak sytuacja, w której znajduje się Alexis nie jest dobra. Przy upadku doszło do złamania jednego z żeber co spowodowało przebicie płuca.Nastąpił również krwotok wewnętrzny, który udało nam się opanować. Wiem, że przy takim upadku to wydaje się nie możliwe, jednak jest inaczej. A co do żebra, przebiło ono niestety jak mówiłem płuco panny Bailey i się zapadło. Musieliśmy podłączyć ją do maszyny która pomaga jej oddychać. Płuco będzie przez długi czas wracało do swojego dawnego wyglądu i miejmy nadzieję, że się nie zapadanie, ale niestety panna Bailey jest w śpiączce. Może wybudzić się za kilka dni, tygodni, a nawet miesięcy. Wiem, że trudno jest to wam słyszeć, ale niestety tak może być. Jesteśmy najlepszymi lekarzami z moim zespołem i postaramy się, aby dziewczyna miała jak najlepiej. 

Po tych słowach załamałem się. Boże ! Dlaczego udaliśmy się na ten basen ? dlaczego ? Proszę niech to będzie tylko sen, tylko sen !

Nie, ale to nie jest sen i niestety nie będzie. Horan ! Weź się w garść. Ona wyzdrowieje, wyzdrowieje !

-Proszę pana, wszystko w porządku ?  - zapytał. - proszę pana ? Nic nie odpowiedziałem, tylko wybiegłem z oddziału i usiadłem na ławce przed szpitalem. Moje życie zaczyna powoli tracić sens

 

 

*******************************************************************************************************

 

Hejii, kochani ♥ Więc chce Wam powiedzieć, że was kocham haha <3

I wiecie znowu zwlekałam z rozdziałem, ale mam tymczasowo również brak weny i czau :/ za tydzień mam ferie więc będę pisać i pisać :) tego jestem pewna :)  2 tygodnie na pisanie :) 

 Chce, abyście zaczęli komentować rozdziały i pisali mi w nich co sądzicie o nich i jak wam się podoba :)  dziękuje Wam za uwagę i życzę wam miłego czytania ;** Pamiętajcie o komentowaniu ! ♥  ♥ Pozdrawiam ;* Kocham,kocham, kocham was  bardzo mocno ♥ 

  16 KOMENTARZY NASTĘPNY ROZDZIAŁ :p bo mówicie ze 20 za duzo a jest juz 14 ;)

 

 

 

  


 

niedziela, 2 lutego 2014

UWAGA

Kochani :) rozdział jest w trakcie pisania :) pojawi się w czwartek lub piątek , ponieważ mam ważne testy  i nie mogę zawalić :) będzie długi :) postaram się że by był :)