piątek, 27 września 2013

Rozdział 22

                                                    *** Z perspektywy Blaze'a ***

Jadąc w poszukiwaniu Alexis i Nialla miałem najgorsze sceny w głowie. Że musiało się im akurat coś stać ? , oby to nie było nic poważnego. Są za młodzi, żeby umierać, lub zostać okaleczonymi do końca życia.
Powoli zaczęło się ściemniać, a ja dalej ich nie znalazłem, zero śladów, nic. Myślałem, że to będzie łatwiejsze, ale najwyraźniej się myliłem. Jechałem powoli i rozglądałem się na każdą stronę, w pewnym momencie zauważyłem ciało ogromnego zwierzęcia na samym środku drogi. Wyszedłem z auta i zacząłem świecić latarką najpierw w lewo i prawo. Na poboczu było rozbite auto, które uderzyło najpierw w zwierzynę, a potem w drzewo. To musieli być oni. Starałem się  zachować spokój. Zadzwoniłem do chłopców, że ich znalazłem i podałem namiary gdzie mają przyjechać. Po niecałych dziesięciu minutach przyjechali George i Alex.
-I co ? - zapytał najmłodszy.
-Nie wiem, są najprawdopodobniej tam - wskazałem palcem na rozbity wóz i głośno westchnąłem.
-Kurde, na co czekacie chodźmy. A jak nie żyją ? - zaczął panikować George i uderzył pięścią w maskę auta.
-Stary spokojnie, na pewno żyją - próbowałem go uspokoić, ale w głębi duszy sam się bałem i panikowałem.
-Skąd wiesz ?
-Bo wiem, są silni, przecież dobrze o tym wiesz.
-W sumie....
-Dobra koniec gadania idziemy.

Kiedy wszyscy umilknęliśmy skierowaliśmy się w stronę auta.Nie miałem wyboru, zaświeciłem do środka i zatkało mnie.
Alexis była w strasznym stanie. Miała wbity kawałek szkła w brzuch, jej noga była złamana,a twarz ? Sączyła się z niej krew,jej łuk brwiowy był rozcięty, tak jak prawy policzek. Potrzebowała natychmiastowej pomocy lekarza. A Niall ? Niall był nie przytomny, jak jego dziewczyna. Jego udo było rozcięte, a twarz cała posiniaczona, a nos złamany. Jego stan był lepszy niż jej. Kiedy dojdzie do siebie, zapewne będzie się za to wszystko winił i załamie się psychicznie jak kiedyś, kiedy jego najbliższy przyjaciel o którym nie mówił nikomu oprócz mnie i chłopakom z gangu zginął w tragiczny sposób. Jechali razem w aucie i zaczęli się wygłupiać, Mark był tak rozproszony, że nie zauważył, ze zjechał na drugi pas, zderzyli się z innym wozem. On zginął na miejscu, a Niall był w tragicznym stanie, ledwo co przeżył. W drugim pojeździe przebywał mężczyzna z synem, uratowali tylko najmłodszego. Został sam bez rodziny, bez nikogo. Kiedy Horan się o tym dowiedział popadł w depresję, winił się za wszystko i nie mógł znieść utraty najbliższej mu osoby i śmierci tamtego człowieka, który jechał spokojnie z synem. Zaczął pić, palić i popadł w nieciekawe towarzystwo, przez które zaczął kraść i bić się za pieniądze. To były straszne czasy, nie chcę, żeby znowu do tego doszło. 

-Kurwa ! - krzyknąłem - dzwońcie po karetkę, zanim ta dwójka odejdzie z tego świata ! 
-Halo pogotowie ? - zadzwonił George.
-Chcę pozostać anonimowy. Proszę przyjechać natychmiast na obwodnicę, która prowadzi do naszego miasta od prawej strony, na samym jej środku jest rozbite auto. Jest w nim dziewczyna w krytycznym stanie i chłopak w stabilnym. Szybko !
-I co jadą ?
-Jadą.
Przez ten czas opatrzyłem ich i pilnowałem. Chłopcom kazałem wracać do domu. Postanowiłem, że to ja pojadę z nimi do szpitala.
Po 10 minutach dotarła do nas karetka i wybiegli z niej ratownicy.
-Witam, proszę im pomóc ! - krzyknąłem niemalże.
-To pan do nas dzwonił ? - zapytał jeden z ratowników.
-Nie to nie ja.
-Dobrze - odpowiedziała i pobiegł w stronę auta.
Wyjęli tą dwójkę ostrożnie i  wsadzili do karetki. Odjechali z nimi na sygnale.Reszty można się domyślić, opatrywali ich, ratowali.


                                                *** 3 godziny później w szpitalu, w poczekalni ***
Nie wiedziałem co się z nimi dzieję, Alexis była na ostrym dyżurze, a Niall najprawdopodobniej leżał już w swojej sali, ale nie byłem do końca pewny. Byłem zdenerwowany i przerażony. Najbardziej obawiałem się o życie dziewczyny, jest naprawdę drobna, a ucierpiała najbardziej w  tym wypadku . Po godzinie przyszedł do mnie lekarz i nie wyglądał na takiego ,który ma dla mnie dobre wieści.
-Dzień Dobry - wyciągnął w moją stronę dłoń.
-Witam - odpowiedziałem i uścisnąłem jego dłoń.
-Jest pan rodziną tej dwójki, która została przywieziona do naszego szpitala ?
-Jestem ich najbliższym przyjacielem, można powiedzieć, że traktują mnie jak ojca.
-W takim razie proszę usiąść. Mam dla Pana dobra i złą wiadomość, od której zacząć ?
-Od dobrej. - serce biło mi w danej chwili jak oszalałe, bałem się o nich.
-Więc tak...
-Proszę szybciej.
-Spokojnie proszę Pana. Dobra wiadomość jest taka, że chłopak jest w stabilnym stanie i nic mu nie grozi, nie licząc złamanego nosa i rany na udzie wszystko jest pod kontrolą. Rana została zaszyta, a nos nastawiony. Pacjent leży w danej chwili nieprzytomny w sali 229. Teraz gorsza.
Dziewczyna jest w stanie krytycznym. Ma liczne złamania. Prawa noga, dwa żebra i nadgarstek. Jej rany na twarzy zostały oczyszczone i staraliśmy się nie zrobić jej blizn. Ale na pewno będzie miała dużą bliznę na brzuchu i wyżej. Można ją zmniejszyć w jakiś sposób. Na pewno będzie jej trudno, ale teraz najgorsze, pomimo tego, że nastawiliśmy jej kości i wykonaliśmy operację i zatamowaliśmy krwotok jest w śpiączce. Nie wiemy ile w niej będzie, może kilka dni, miesięcy, albo lat.Miejmy nadzieję, że wybudzi się w ciągu kilku dni, lub dwóch tygodni. Na razie przy życiu trzyma ją maszyna.
Kiedy to usłyszałem zamarłem, nie mogłem się odezwać, wykrztusić z siebie ani jednego słowa. Nasza Alexis, może już nigdy się nie obudzić. Nigdy....
Możemy nie usłyszeć już jej cichutkiego i leciutkiego głosiku, zobaczyć jak się uśmiecha i przebywa w śród nas... żywa...
-Dziewczyna leży w sali 228 tuż obok chłopca. Proszę ich odwiedzić maksymalnie za dwie godziny. Żegnam - poinformował mnie i odszedł. Nie odpowiedziałem ponownie. Wyciągnąłem tylko telefon z kieszeni i wybrałem numer Georga.
-George przyjedźcie do szpitala teraz - powiedziałem cicho i się rozłączyłem.
Nie mogłem do siebie dopuścić tego, że Oni tu leżą, a Alexis jest podłączona to tej jebanej maszyny. Dlaczego oni ? No dlaczego ?
- Życie jest niesprawiedliwe - wyszeptałem sam do siebie. Po chwili napisałem sms do chłopaków, w których salach znajdują się nasi przyjaciele.

                                                   *** Piętnaście minut później ***

-Co się z nimi dzieje, w jakim są stanie ? - zapytali wszyscy w tym samym czasie ?
-Oni, oni..... - zacząłem im opowiadać dokładnie to samo co powiedział mi lekarz. Byli załamani tak jak ja, z ich twarzy znikły uśmiechy i pojawiło się przerażenie i strach. Bali się o nich jak ja.. My też czujemy.......
 -Chodźmy do nich - Alex kopnął nogą w krzesło.
-Spokojnie, nie możemy - poinformowałem ich.
-Dlaczego ! - krzyknął.
-Ponieważ doktor powiedział, że możemy wejść za dwie godziny, już mniej..


                                                         *** Jakiś czas później ***

Wszyscy weszliśmy najpierw do Nialla, który leżał na swoim łóżku i wpatrywał się przed siebie. Chyba był w szoku.
-Cześć Niall - przywitaliśmy się z nim.
-Siema - odezwał sie ochrypłym głosem i leciutko uśmiechnął.
-Jak się czujesz ? - zapytałem.
-Tak szczerze ? to chujowo. Wszystko mnie boli - zachichotał. Tak właśnie zachowuje się Niall.
-Mogę wiedzieć co robię w szpitalu i co się stało ? Pamiętam tylko, że jechałem autem z Alexis i. Alexis !
Gdzie Ona jest ? !! - zaczął krzyczeć.
-Gdzie jest Alexis !!!
-Spokojnie stary, spokojnie potem Ci powiemy.
-Nie ! powiedz mi teraz, gdzie Ona jest ! - w jego oczach pojawiły się łzy i bezsilność.
-Gdzie moja dziewczyna ?!
-Niall, to nie jest odpowiedni moment, żebyśmy o tym rozmawiali. Jak odpoczniesz i dojdziesz do siebie wszystkiego się dowiesz obiecuję.
-Blaze nie jestem już małym dzieckiem, mów mi do cholery co się stało, bo inaczej zaraz wstanę z tego jebanego łóżka i pójdę jej szukać ! - podniósł swój ton, a potem głośno westchnął i syknął z bólu.
-No dobra, ale proszę Cię nie rób nic głupiego.
-Alexis leży obok Ciebie w sali 228 - powiedziałem mu tylko tyle, żeby go uspokoić.
-I ? jak się czuje ? co jej jest ?
-Jest w porządku - skłamałem dla jego dobra.
-Kłamiesz,  kłamiesz jak nic, wiem kiedy to robisz. Powiedz mi praw..wddę - zająkał się na końcu zdania.
-Niall...
-Nie Niall, chcę wiedzieć.
-Jest w  śpiączce, jej stan był krytyczny. Nie wiadomo kiedy się wybudzi -wymiękłem.
-Co ? Jak..jak to ? 

___________________________________________________________________________________
siemka kochani ;* Przepraszam za tak długą przerwę :C miałam jechać na MP, ale stwierdziłam z trenerem dwa dni temu, ze nie ma sensu, gdyż forma spadła mi i to bardzo. Szykuje się na Mp halowe. Oby było dobrze.
Bardzo was przepraszam jeszcze raz. Bardzo,bardzo,bardzo,bardzo..


Mam dużą wenę aktualnie, lecz chciałam skończyć na takim fragmencie, gdyż następną część, którą mam już zaplanowaną dodam w następnym rozdziale :)
Jak wam się podoba ? Co o tym sądzicie ?
Następny rozdział za tydzień, bo szkoła :C

niedziela, 15 września 2013

UWAGA !!!

ZAWIESZAM BLOGA NA TYDZIEŃ LUB 2 PONIEWAŻ MAM DUŻO NAUKI I PRZYGOTOWUJE SIĘ DO MISTRZOSTW POLSKI W LEKKOATLETYCE.
BARDZO MI PRZYKRO, ALE NIE MAM INNEGO WYBORU, OBIECUJĘ, ŻE JAK TO SIĘ SKONCZY BĘDĘ POŚWIĘCAŁA TEMU BLOGOWI WIĘCEJ CZASU ;***
PRZEPRASZAM :)

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 21


                                                 
-Alexis !!! - krzyknąłem. Zbiegła do mnie jak błyskawica.
-Nie nie umyje naczyń - zachichotała. Nie chciałem jej psuć humoru, ale musiałem.
-Musimy uciekać.
-Co ?
-Nie będę się powtarzał.
-Jak to uciekać ?
-Namierzyli nas.
-Kurwa - wyrwało się jej - teraz ?
-Tak.
Chciałem już coś powiedzieć, ale usłyszałem, że ktoś zaparkował przed domem. Domyślałem się kto to, ale nie byłem na sto procent pewny, jak to Dan i reszta to mamy przesrane.
__________________________________________________________________________________
                                                             
                                                       *** Z perspektywy Nialla ***
Dyskretnie podszedłem do okna i wyjrzałem przez nie, ale najpierw kazałem Alexis schować się za kanapą, żeby przypadkowo ktoś jej nie zauważył.
Tak myślałem, to był Dan i jakiś nieznajomy mi chłopak. Wyglądał na 18 lat, dobrze zbudowany, wysoki, blondyn. Nie kojarzyłem go, ale wiedziałem, że jest po stronie Dana.
Wyciągali coś z bagażnika, nie widziałem co, bo auto odwrócone.
Żeby wykorzystać ten czas szybko podbiegłem do Alexis i wziąłem ją za rękę, po czym jak najciszej wyszliśmy tylnym wejściem i wsiedliśmy do mojego auta. Szybko odpaliłem silnik i ruszyłem z piskiem opon wymijając wroga. Nie zwalniałem, póki nie dotarłem do skrzyżowania i nie skręciłem w  prawo, gdzie droga prowadziła do miasta. 
Nie widziałem, żeby Dan nas gonił.  Jadąc spokojnie przez pięć kilometrów, myślałem, że to już koniec, ale się myliłem. 
-Kurwa Niall oni są jakieś 200 metrów za nami ! - krzyknęła przerażona Alexis.
-Ćsii spokojnie, zaraz ich zgubimy - próbowałem ją uspokoić, chociaż sam w środku panikowałem i nie wiedziałem jak się zachować.
-Spokojnie Niall, dasz radę. Pamiętaj musisz chronić Alexis i siebie, musisz. Walcz i się nie poddawaj. Walcz - głos w mojej głowie nie chciał ucichnąć.
Kiedy czarne auto jadące za nami przyśpieszyło, ja także dodałem gazu i zacząłem wymijać auta, które stawały mi na drodze.
Zaczął się pościg.
Co przyśpieszałem ja to Dan także to robił. Wymijaliśmy auta. Modliłem się w duchu, żeby nie spowodować żadnego wypadku i żeby nikogo nie potrącić. Jeszcze tego by  mi brakowało.
-Oni są coraz bliżej !!! - krzyczała Alexis. Zauważyłem, że w jej oczach zbierają się łzy. Nie chciałem, żeby płakała, nie w tej chwili, w ogóle. Kiedy łzy wylewają się z jej oczu, czuje się jakby było to spowodowane tylko przeze mnie. Serce mi się wtedy kraja, a ja się załamuje.
-Kochanie proszę nie płacz - ściszyłem swój ton.
-B-bboje się Niall - zająkała się i skuliła nogi pod siebie.
-Nie bój się, wszystko będzie dobrze. Nic się nam nie stanie. Zaufaj mi skarbie - posłałem jej uśmiech i wróciłem do prowadzenia pojazdu.
Ułożyłem plan. 
Kiedy Dan jechał rozpędzony z piskiem opon zakręciłem i zacząłem jechać w przeciwną stronę niż on. Nie spodziewał się tego. Na mojej twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
Za nim się zorientował dotarłem do jakiegoś skrzyżowania i skręciłem w prawo ponownie. Nie wiem, gdzie dojadę, ale na pewno Dan mnie nie znajdzie.
Kiedy przez kolejne pół godziny nikt za nami nie jechał uznałem, że to koniec pościgu i nie myliłem się. Dan za nami nie jechał. Razem z Alexis odetchnęliśmy z ulgą i poprawiły się nam humory.

                                                       **** Z perspektywy Alexis ****
-Jezu. Dobrze, że ich zgubiłeś - powiedziałam już pewnie i nie zająkałam się.
-Też się cieszę - westchnął głośno, po czym zachichotał i prawą dłonią dotknął moją i złączyliśmy je.
-Bałam się i to strasznie - dodałam po chwili.
-Też się bałem Alexis, ale daliśmy radę. Jesteśmy tu razem, żyjemy - posłał mi ciepły uśmiech.
Zdziwiłam się, że Niall się bał. Niall Horan ? Hymmm dowiaduje się coraz to nowszych rzeczy.
-Kocham Cię.
-Też Cię kocham skarbie. Jak dojedziemy do domu to weźmiemy gorącą kąpiel i zjemy coś dobrego co Ty na to ?
-Hymmm bardzo ciekawa propozycja, ale ....
-Ale co ? - wytrzeszczył swoje oczy i popatrzył się na mnie ze zdziwieniem.
-Ale nic. Ha mam Cię kotku. Chętnie wezmę z Tobą tym razem kąpiel, ostatnio wiesz uznałam Cię za zboczeńca, ale zrobię to tym razem dla Ciebie - puściłam mu oczko.
-Zboczeniec Yyyy ? ok
-Oj no przepraszam - strzeliłam smutasa.
-Oj żartuję, mogłem nie nalegać. Większość dziewczyn pomyślałoby jak Ty.
-No w sumie... Dobra nie gadajmy o tym dobrze ?
-Spoko, mała.
-Nie jestem mała - naburmuszyłam się.
-Jesteś mała, śliczna i krucha.
-Odezwał się duży i silny.
-Jestem tak silny, że ho-ho.
Mikołaj jesteś czy co, że mówisz "ho-ho" ?
-Może i jestem, ale nie ważne. 

Gadaliśmy na różne głupie tematy i kłóciliśmy się na żarty dopóki nie zasnęłam. 


                                                            *** Z perspektywy Nialla ***

Kiedy Alexis odpłynęła postanowiłem zadzwonić do Blaze i dowiedzieć się co u niego i reszty ekipy słychać i opowiedzieć dokładnie o pościgu.

***Początek rozmowy ***
 - ding,ding,ding halo ?
-Cześć Blaze to ja Niall.
-Jezu Niall co się dzieje, jesteście cali ? Wszystko gra ? - zaczął zadawać pytania.
-Jak na razie jest dobrze, zgubiliśmy Dana i jakiegoś nowego członka gangu, blondyna, dobrze zbudowanego. Gdy byli za nami postanowiłem szybko zakręcić i tak ich wprowadziłem w błąd, a za nim oni zakręcili ja już ich zgubiłem - powiedziałem dumnie.
-Brawo stary, brawo, ale wracajcie od razu do domu. Lepiej, żebyśmy byli wszyscy razem.
Chciałem już mu odpowiedzieć, ale na drogę wyskoczył mi jeleń. Nie zdążyłem wyhamować i ....

                                                       *** Z perspektywy Blaze'a ***

- Halo Niall ?! Halo ? Kurwa Niall ? - zacząłem krzyczeć. Usłyszałem tylko pisk opon i po chwili sygnał się zerwał.

-Chłopcy ! - wydarłem się na cały dom i w mgnieniu oka wszyscy zjawili się koło mnie.
-Co do cholery Bla.. - przerwałem Alexowi.
-Coś się stało Horanowi i Alexis. Rozmawiałem z Niallem przez telefon kiedy usłyszałem pisk opon i sygnał się zerwał.
-A może Dan im jakoś zagrodził drogę - wypalił Pan G.
-Nie, to nie możliwe zgubili ich już dawno. Wydaje mi się, że to wypadek. Kurwa. Jedziemy dwoma autami. Wasza dwójka wskazałem na najmłodszych jedziecie drogą główną, a Ja pojadę obwodnicą - jak coś zobaczycie dzwońcie.

Nie tracąc, ani chwili dłużej wyruszyłem w poszukiwaniu dwóch gołąbków.


________________________________________________________________________________

Przepraszam, że taki krótki, ale brak mi weny i ta nauka ehh :/
każdego dnia mam albo jakiś sprawdzian, albo kartkówkę. Już nie wyrabiam :C

ZA TYDZIEŃ NOWY ROZDZIAŁ ;**
                                    

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 20



                                                    *** Z perspektywy Alexis ***


 To co dzisiaj robimy ? - zapytałam podekscytowana i cichutko się zaśmiałam po czym podbiegłam do Nialla i zawiesiłam mu się na szyi, całe szczęście, że stał wtedy przy kanapie, bo mogło to się skończyć glebą, ale jednak byliśmy cali, a mój chłopak zakręcił się ze mną wokoło, a następnie złożył delikatny pocałunek na moich ustach.

-A no co masz ochotę ? - poruszył śmiesznie brwiami, ale najpierw postawił mnie na ziemię.
-Hymmm ? Pomyślmy. Jest tu jezioro prawda ? 
-Tak prawda, ogromne jezioro - złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie. W tym momencie nasze ciała się stykały, a ja patrzyłam do góry z powodu niskiego wzrostu. Wkurzało mnie to, ale było też pociągające.
-To może.... pójdziemy popływać ? - zaproponowałam.
-Pod jednym warunkiem.
-Jakim ? - zdziwiłam się. Nie wiem co on kombinuje, ale już się boję. On i te jego pomysły. 
-Pływamy nago - strzelił prosto z mostu, a mnie zamurowało. On chyba sobie żartuje, nie pokaże sie mu nago. Co to, to nie. 
-Nie Niall, nie zgadzam się - prychnęłam i splotłam ręce, na klatce piersiowej.
-Dlaczego ? Przecież to normalna rzecz - wzruszył ramionami i bez przerwy wpatrywał się we mnie oczekując na to co odpowiem i jak się zachowam.
-Normalna ? Czy Ty siebie słyszysz ? To nie jest normalna rzecz, a w każdym badź razie dla mnie. Nie będę pływać nago.
-Wstydzisz się ? -uśmiechnął się szyderczo i puścił mi oczko.
-A nawet jak tak to co ? Wyśmiejesz mnie ?
-Nie czemu ? To nic złego, że się wstydzisz, ale i tak w końcu zobaczę Cię nagą, więc dlaczego teraz nie miałbym ujrzeć twojego pięknego ciała ? Bogini sexu.
-Wkurwiłeś mnie teraz ! - warknęłam i opuściłam pomieszczenie, w którym ten debil przebywał. Co on sobie myśli ? Chyba tylko jedno mu w głowie. Zapewne chce mnie tylko teraz przelecieć, a potem chuj go wie co zrobi.  " Ale i tak w końcu zobaczę Cię nagą " - Te słowa dalej krążyły w mojej głowie.
 " Ale i tak w końcu zobaczę Cię nagą " 
 " Ale i tak w końcu zobaczę Cię nagą " 
 " Ale i tak w końcu zobaczę Cię nagą " 
 " Ale i tak w końcu zobaczę Cię nagą " 
 " Ale i tak w końcu zobaczę Cię nagą " 
-Nie zobaczysz Niall - syknęłam pod nosem i wskoczyłam na łóżko. Po pięciu minutach moja złość dalej nie mijała. Postanowiłam przebrać się w strój kąpielowy i udać się nad jezioro.
Wyjęłam z walizki biały strój kąpielowy i poszłam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz.
Zwinnie rzuciłam z siebie ciuchy i przebrałam. Gotowa opuściłam pomieszczenie i zabrałam dodatkowo ręcznik i jakiś olejek do opalania, bo pogoda dopisywała dzisiejszego dnia.
Bez słowa wyszłam z domu i zatrzymałam się na chwilę, by pomyśleć, gdzie może być jezioro.
Postanowiłam, że pójdę w lewą stronę, najwyżej się wrócę. W sumie ryzykowałam spacerując sama, ale mówi się trudno, najwyżej zapłacę jakoś za swój błąd.
Szłam powoli podśpiewując sobie dla rozrywki piosenkę OneRepublic - Secrets. Bardzo mi się spodobała i ciągle siedzi mi w głowie.

                                                   
I need another story
Something to get off my chest
My life gets kind a boring
Need something that I can confess
Til' all my sleeves are stained red
From all the truth that I've said
Come by it honestly I swear
Thought you saw wink, no
I've been on the brink, so

Tell me what you want to hear
Something that light those years
Sick of all the insincere
So I'm gonna give all my secrets away
This time, don't need another perfect lie
Don't care if critics never jump in line
I'm gonna give all my secrets away.

Doszłam tylko do drugiej zwrotki, gdyż dotarłam do jeziora. Na całe szczęście nie musiałam się wracać.
Szczęśliwa zdjęłam z siebie luźny t-shirt i szorty. Gdy byłam już w samym stroju rozejrzałam się dookoła i stwierdziłam, że jest bezpiecznie. Rozłożyłam ręcznik na trawie i po chwili wbiegłam do wody. Była idealna, nie za ciepła, nie za zimna. Taka jaką lubię.
Pływałam już dobrą godzinę i nie miałam zamiary wyjść z wody. Spodobało mi się.
Kiedy wiązałam włosy w kucyka zaniepokoiłam się. Usłyszałam szelest w krzakach. Przypatrywałam się mu przez kilka sekund, ale po chwili odwróciłam się i kontynuowałam dalsze wiązanie włosów, dla wygody.
Chciałam już odpłynąć, kiedy coś pociągnęło mnie do wody i wciągnęło pod nią. Zaczęłam się szarpać i piszczeć. Woda wleciała mi do buzi. Byłam sparaliżowana, już myślałam, że to koniec, ale ta osoba, która wciągnęła mnie pod wodę, wyciągnęła mnie z niej i przytuliła. Już wiedziałam kto to.
Z trudnością łapałam oddech i nie mogłam się uspokoić. Odepchnęłam od siebie Nialla, bo był to oczywiście on i zaczęłam kierować się w stronę ręcznika. Musi się nauczyć być delikatny ponownie, bo znowu zaczął nie uważać.
-Jesteś dupkiem wiesz Niall ? Prawie się udusiłam  ! - krzyknęłam na niego. Co się z nim dzieje do cholery ?
 -Przepraszam - spuścił głowę w dół.
-Przepraszasz ? A co gdybym się udusiła hemm ? Pomyślałeś o tym ? 
-Nie chciałem Ci nic zrobić, chciałem Cię nastraszyć.
-To brawo dla Ciebie, ponieważ udało Ci się mnie nastraszyć i to cholernie - usiadłam na ręczniku i schowałam twarz w kolana. 
-Kochanie Przepraszam, na prawdę jest mi przykro - zniżył swój ton i usiadł koło mnie, po czym owinął swoje ramię wokół mojego ciała i przysunął mnie do siebie.
-Przepraszam.
-Przepraszam.
-Bardzo przepraszam.
-bardzo,bardzo,bardzo,bardzo przepraszam - kontynuował.
-Dobra wybaczam - powiedziałam, bo miałam już tego dość " PRZEPRASZAM "
Chłopak uśmiechnął się wtedy szeroko i wiedziałam, że poczuł ulgę.
-Dziękuje skarbie - pocałował mnie w czoło. Kiedy mnie dotykał, bądź pocałował od razu się uspokajałam i nie gniewałam się na niego. To był właśnie problem. 
-To jak idziemy pływać ? Tym razem bez topienia ok ? - Po chwili namysłu zgodziłam się. Wstaliśmy razem i podążyliśmy w stronę jeziora. Weszliśmy do niego spokojnie.
Niall wziął mnie na ręce, a po chwili zanurzył się ze mną aż do szyi.

                                                 *** Z perspektywy Nialla ***

Kiedy uświadomiłem sobie, że Alexis nie ma w domu spanikowałem. Przeszukałem, każdy kąt, ale jej ni było. Szybko pobiegłem do pokoju, w którym śpimy i doznałem ulgi. Moja dziewczyna najprawdopodobniej udała się nad jezioro.
Pośpiesznie się przebrałem w szorty i wyszedłem z domu. Po jakiś dwóch minutach byłem już przy celu i zauważyłem Alexis wiążącą włosy. Schowałem się za krzaki i wtedy odwróciła się przestraszona. Przestraszyła się, gdyż krzaki leciutko zaszeleściły. Po kilku sekundach odwróciła się, wtedy jak najciszej wszedłem do wody i zanurkowałem. Kiedy podpłynąłem do niej złapałem ją za nogi i wciągnąłem pod wodę, zaczęła się wyrywać i piszczeć, ale kiedy przestała się ruszać wyciągnąłem ją na powierzchnie, dla mnie było to śmieszne, ale dla niej raczej nie. W sumie kiedy się nie ruszała, także się przestraszyłem i to dość mocno, że coś jej zrobiłem.
Zaczęła na mnie krzyczeć i się obraziła. Podążyłem za nią, gdyż kierowała się w stronę ręcznika, kiedy na nim usiadła, zrobiłem to samo i owinąłem ramię wokoło jej ciała, zęby po chwili przysunąć ją do siebie. Musiałem Ją przeprosić. Przepraszałem do tego momentu, aż mi nie wybaczyła, a raczej zaczęło ją to wkurzać, dlatego przyjęła przeprosiny.

Chwilę później poszliśmy do wody. Wziąłem ją na ręce, a następnie zanurzyłem się z nią do szyi.
-Wiesz, że Cię kocham ?
-Wiem - zachichotała i zauważyłem, że się zawstydziła.
-Bardzo Cię kocham.
-Ja Ciebie też Niall - kiedy to powiedziała pocałowałem ją w usta. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się pod wodą i całowaliśmy się. To było wspaniałe przeżycie, pocałunek pod wodą.
-WOW ! - powiedziała, a raczej krzyknęła kiedy się wynurzyliśmy.
-To było świetne .
-Wiem - mruknęła i się do mnie przytuliła.

Przez następną godzinę pływaliśmy i się wygłupialiśmy. Ale w końcu trzeba było wrócić do domu.


                                                 *** Godzinę później ***

Kiedy weszliśmy do środka pierwsze co to chciałem skierować się do kuchni i tak też zrobiłem, Alexis podążyła za mną, ale powiedziałem jej, żeby poszła wziąć prysznic, a ja za ten czas przyrządzę posiłek. Będzie to tortilla.
Wyciągnąłem placki z szafki i rozłożyłem je na talerzach. Następnie pokroiłem warzywa i kurczaka. Warzywa wrzuciłem do miski, a kurczaka dałem na patelnię i przyprawiłem. Czekałem, aż będzie gotowy. Po dziesięciu minutach wrzuciłem go do zieleniny i wymieszałem. Danie gotowe.
Alexis przyszła do kuchni akurat wtedy kiedy skończyłem rozkładać wszystko na stole.
-Mniam ! - oblizała usta swoim językiem i usiadła przy stole i zaczęła jeść jak jakaś nienormalna. Chyba była głodna.
-Dobre - powiedziała kiedy skończyła jeść. Zjadła sześć tortill, a ja zaledwie cztery. Ta dziewczyna mnie zadziwia.
-Bueeee - usłyszałem beknięcie. Wtedy wybuchłem śmiechem.
-Oj przepraszam - zaczerwieniła się i schowała twarz w dłonie. Dalej się śmiałem.
-O mój Boże haha to było dobre, cisza a tu nagle taki bek haha Alexis jestem z Ciebie dumny - ledwo co mówiłem.
-Dziękuje mistrzu - zachichotała i już zachowywała się normalnie.
-To jak jutro lekcja bekania ? - zapytałem z powagą na twarzy, ale nie wytrzymałem i znowu zacząłem się śmiać, a moja dziewczyna wraz zemną.
-Dobra, al na serio - Zdziwiłem się i to mocno, czy Ona serio zgodziła się na bekanie ?
-Serio ? 
-Tak.
-Wow, no dobra. Teraz to jesteś moją boginią - zacząłem udawać rybę, ale musiałem się uspokoić.
-To do jutra mistrzu - opuściła kuchnie zostawiając mnie z naczyniami. Miała to zaplanowane, ja to wiem, ja to wiem. 

Zacząłem myć naczynia i to z wielką niechęcią, byłem już w połowie kiedy mój telefon zaczął wibrować mi w kieszeni. 
Wytarłem dłonie w papierowy ręcznik i wyjąłem telefon. Odblokowałem ekran i nacisnąłem zieloną słuchawkę.

*** Rozmowa z Blazem ***
-Halo ? - zacząłem.
-Niall musicie uciekać ! - usłyszałem krzyk.
-Co ?! Jak to uciekać ? Co się dzieje ?
-Namierzyli was, jadą tam. Uciekajcie.
-Blaze jak to jadą tutaj, jak nas namierzyli ?
-Nie wiem, ale uciekajcie i to jak najszybciej. Jedź do mojego brata, tam znajdziecie schronienie. Adres wyślę Ci sms. Jak dotrzecie na miejsce zadzwoń - powiedział i się rozłączył.

*** Koniec rozmowy ***
-Alexis !!! - krzyknąłem. Zbiegła do mnie jak błyskawica.
-Nie nie umyje naczyń - zachichotała. Nie chciałem jej psuć humoru, ale musiałem.
-Musimy uciekać.
-Co ?
-Nie będę się powtarzał.
-Jak to uciekać ?
-Namierzyli nas.
-Kurwa - wyrwało się jej - teraz ?
-Tak.
Chciałem już coś powiedzieć, ale usłyszałem, że ktoś zaparkował przed domem. Domyślałem się kto to, ale nie byłem na sto procent pewny, jak to Dan i reszta to mamy przesrane.


______________________________________________________________________________

hej :***
DZIĘKUJE ZA TYLE WEJŚĆ I KOMENTARZY KOCHANI ;***
I OTO MAMY 20 ROZDZIAŁ :)
PODOBA SIĘ ?

NASTĘPNY POJAWI SIĘ ZA TYDZIEŃ, BO SZKOŁA :c

kocham was bardzo ;***

Liczę na komentarzyki skarby moje :)