sobota, 30 listopada 2013

26 część 2

                                            

                                        
                                            *** Z perspektywy Alexis ***

Po śniadaniu siedziałam zamyślona przy blacie i wpatrywałam się w jeden punkt - lodówkę, w tej chwili ona była najbardziej interesującą mnie rzeczą. Nic innego nie przykuwało mojej uwagi, byłam wściekła, a zarazem czułam się głupio. W pomieszczeniu obok każdy szeptał i patrzył na mnie, nie wiedziałam, dlaczego jestem głównym tematem rozmów o ile można to tak nazwać. Niall co chwile zerkał na mnie to na chłopców, chyba wiedział  o co chodzi, ale raczej nie szykuje się na to, żeby mi to wytłumaczył.
-Nic ci nie jest ? - zapytał Niall, wyjmując z kieszeni telefon.
-A jak myślisz ? -odpowiedziałam pytaniem, na co tylko wzruszył ramionami.
Wyrzuciłam to z siebie bez tchu, byłam rozwścieczona, chciałam wiedzieć o co w tym całym gównie chodzi.
-Alexis, przecież widzę, że coś jest nie tak - powiedział, chowając urządzenie do kieszeni spodni.Chciał dodać coś jeszcze, ale mu bezczelnie przerwałam :
-Dlaczego wszyscy się tak na mnie patrzą i szeptają ? 
Zerknął na mnie zdezorientowany i lewą dłonią podrapał się po głowie.
-Nie mam pojęcia, może dlatego,  że wyglądasz ślicznie ? 
Ślicznie ? Lepszego tekstu nie miał, nie wywinie się tak szybko.
-Nie przejmuj się tym - dodał, jednak kłamał - na pewno to nic takiego, to debile, oni tak mają - próbował się uśmiechnąć, ale wyszedł mu z tego grymas.
-Wychodzę - oznajmiłam. Nie chciałam tego słuchać, widziałam, że coś wiedział, ale nie chciał mi tego powiedzieć. Palant.
Kiedy przekroczyłam próg drzwi uderzyło we mnie chłodne powietrze, a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. W końcu już listopad, na dworze panuje chłód i mróz, nadchodzi zima, a ja jestem w bluzce na ramiączkach i dresach.
Kiedy się otrząsnęłam usiadłam  na wiszącej ławce i przykryłam się kocem, który musiał zostawić George, bo tylko ona koc z autami. 
Dlaczego to ja muszę być tą niewiedzącą ? To nie fer, oni chyba nie widzą jak to jest kiedy nie wie się o co chodzi. Czuje się strasznie, nie lubię takich sytuacji, może robię z tego niepotrzebną aferę, ale nic na to nie poradzę, taka już jestem i się nie zmienię.
Moje rozmyślanie przerwał skrzyp drzwi, a po chwili ktoś usiadł koło mnie. Nie chciałam spojrzeć na tą osobę, bo wiedziałam, że to Niall, tylko on używa takich perfum, wanillia.
-Alexis, nie gniewaj się, proszę - w jego głosie można było wyczuć zmartwienie i poczucie winy.
-Nie.
-Skarbie.
-Nigdzie nie idę, nie kiedy Ci debile tam siedzą i szepczą coś pomiędzy sobą i to w dodatku o mnie.
-O to się już nie musisz martwić, opieprzyłem ich, a poza tym to o czym gadali nie było niczym złym, uwierz mi. Nie mogę Ci powiedzieć o co chodzi, ale w odpowiednim momencie się dowiesz , obiecuję Ci to.
-Wiesz jak ja się czułam ? niefajnie. Jestem dziewczyną i takie coś strasznie mnie irytuje, wkurza, chcę wiedzieć co się dzieje, ale oczywiście nikt nie chce mnie oświecić.
- Iley- tylko nie to, zaraz mu ulegnę. Weź się w garść, puki Ci nie powie, nigdzie nie idź, nie wybaczaj - Chcesz wrócić do środka ? Zaraz tu zamarzniesz i mi się jeszcze rozchorujesz, a ten kocyk nie jest wystarczająco gruby, żeby Cię ogrzać.
-Nie chcę tam wracać, zostanę tu. Muszę zaczerpnąć świeżego powietrza i przemyśleć kilka rzeczy, a o moje zdrowie się nie martw, mam silny organizm, i choroba mi nie grozi.
-Jak chcesz, ale potem mi nie marudź, jak będziesz chora i wszystko będzie cię boleć - powiedział i wrócił do ciepłego domu.
Dlaczego on zawsze chce mnie do czegoś przekonać ? pierwszy raz mu nie uległam i może ostatni. Jeszcze się wszystkiego dowiem, nie odpuszczę nikomu.
Po kilku minutach zrobiło mi się naprawdę zimno, postanowiłam, że wezmę z domu bluzę, może jakąś kurtkę i wyjdę na spacer. W sumie trochę się boję, bo już miałam wiele nieciekawych sytuacji, ale potrzebuję tego, potrzebują tej przestrzeni, samotności, chcę być z dala od domu, od wszystkich problemów.
Tak jak mówiłam weszłam po cichu do domu i wzięłam to czego potrzebowałam i wyszłam, kiedy już byłam przy drzwiach ktoś z tyłu chrząknął, żeby dać mi znak, że stoi za mną i nie pasuje mu to co robię.
Nie pewnie odwróciłam się do tyłu i ujrzałam nikogo innego jak Blaze'a.
-A Ty się gdzie wybierasz ? - posłał mi pytające spojrzenie i skrzyżował dłonie na klatce piersiowej. Już wiedziałam, że nie zapowiada się ciekawie, Blaze jest teraz bardzo opiekuńczy i na pewno nie pozwoli mi opuścić domu. Wiem, że nie ma prawa decydować o niczym, ale zrobi to i mnie powstrzyma, chyba będę musiała zacząć uciekać, tak to najlepszy pomysł, tylko jak ? cały czas zapominam o mojej złamanej nodze, wiem, że już biegałam z gipsem i wyglądałam jak dziki goryl, ale teraz to się nie uda.
-Na taras, a co ? - zapytałam. 
-Na taras mówisz ? To może pójdę z Tobą ? - wyczuł, że kłamię, kurde.
-Wiesz, przepraszam cię, ale chcę pobyć sama - musiałam wymyślić jakieś dobre kłamstewko, ale nigdy mi to nie wychodzi.
-Jesteś pewna ? - jest, połknął haczyk. 
-Ymmm tak, ale dziękuje za propozycję, a teraz przepraszam, ale idę do potem - pomachałam mu i posłałam nieśmiały uśmiech. Kiedy zniknął mi z pola widzenia wyszłam na zewnątrz i skierowałam się w stronę lasku, bo tylko on był w pobliżu, a poza tym tutaj była jedyna ścieżka. 
Obeszła taras i jak najszybciej mogłam poszłam w stronę mojego celu. Tak ! udało się.
Wiedziałam, że idąc sama, może mi się coś przytrafić, ale musiałam zaryzykować, raz się żyje.
Teraz zdałam sobie sprawę, że nie powinnam się obrażać za takie coś i źle postąpiłam nie informując nikogo gdzie wyszłam. Jedynym plusem tego wszystkiego jest to, że wzięłam telefon. W mojej głowie zaczęły krążyć słowa Nialla 

       "  Nie mogę Ci powiedzieć o co chodzi, ale w odpowiednim momencie się dowiesz , obiecuję Ci to "
       "  Nie mogę Ci powiedzieć o co chodzi, ale w odpowiednim momencie się dowiesz , obiecuję Ci to "
       "  Nie mogę Ci powiedzieć o co chodzi, ale w odpowiednim momencie się dowiesz , obiecuję Ci to "

Ciekawość zżerała mnie od środka, co to może być, może jakaś niespodzianka i chłopcy byli nią zachwycenie ? Sama już nie wiem. Dowiem się w swoim czasie.
Po chwili oczyściłam umysł, z tego wszystkiego i zaczęłam wsłuchiwać się w ćwierk ptaków i wiatr, który dawał dzisiaj o sobie znać. Dreszcz przeszedł po całym moim ciele, nawet nie zauważyłam, że jestem już tak daleko od domu, czas wracać. 

                                              *** Z perspektywy Nialla ***
-A gdzie jest Iley ? - Alex zadał mi pytanie od razu kiedy pojawiłem się w salonie.
-Została na zewnątrz, potrzebuje się uspokoić i przemyśleć kilka spraw. Czy wyście ocipieli ? Mogliście to robić dyskretnie, te szepty, wzroki, ona myślała, że coś jest z nią nie tak, że ją obgadujecie. Tu się stuknijcie - pokazałem na głowę.
-Stary sory, nie chcieliśmy żeby tak wyszło - George postanowił powiedzieć za wszystkich to zdanie, miał szczęście, że go lubię, bo inaczej dostał by w ryj nawet za takie głupstwo. Ta ich lekkomyślność.
-Szkoda słów chłopcy. Przeproście ją jak wróci - miałem zamiar iść do swojego pokoju, lecz Blaze mi na to nie pozwolił.
-Oco chodzi ?
-Emm no Iley przed chwilą wzięła kurtkę i bluzę.
-I ?
-Jezu serio Horan ? gadałem z nią i powiedziała, że idzie na taras, ale tak na prawdę poszła ścieżką do lasu - uniosłem brwi.
-Że co ? I nie zatrzymałeś jej ?
-Wolałem Ci o tym najpierw powiedzieć, jezu żyję wśród debili - stwierdziłem i szybko ubrałem się, po czym wybiegłem z domu i skierowałem się do lasu.

                                                       *** Z perspektywy Alexis ***
Szłam lekko kulejąc, ale nie przeszkadzało mi to, złamana noga to nic takiego, jeszcze tylko dwa tygodnie i zdejmą mi to badziestwo. 
Pozostał mi jakiś kilometr do celu, zajmie mi to jakieś trzydzieści, może czterdzieści minut w takim stanie. Moim problemem w tym czasie było, że pięć minut temu wybiła dwudziesta i było już ciemno jak w dupie.
Moja wyobraźnia zaczęła płatać mi figle, widziałam różne postacie, rzeczy i poruszające się drzewa, zaczęłam się bać.
-Kiedy usłyszałam za sobą szelest  stanęło mi serce. Nie obróciłam się.
-Tęskniłem za tobą maleńka - Dan.
-Czego chcesz ?! - syknęłam i skierowałam twarz w jego stronę, tak odwróciłam się i spojrzałam mu prosto w oczy. Pomimo ciemności widziałam w nich nienawiść i pożądanie.
-Dalej tego nie pojmujesz głupia suko ! - jego ton się podniósł - posłałam mu pytające spojrzenie chociaż dokładnie wiedziałam o co mu chodzi. Jedynie dzięki światłu księżyca, który aktualnie padał na moją i na jego warz mogliśmy się doskonale widzieć i skanować każdy najmniejszy ruch, który wykonywaliśmy.
-Nie takim tonem i się tak nie unoś bo ci żyłka pęknie - zakpiłam i prychnęłam na niego. Potrząsnął głową i uśmiechnął się z zażenowaniem. Grał ze mną.
-Ojej, jestem z ciebie dumny mała dziwko, zaczynasz łapać o co chodzi w tym wszystkim, brawo - zaklaskał w dłonie, co mnie rozproszyło. Zauważył to.
-A teraz, wybacz że przerywam nam jakże tą ciekawą i pękną rozmowę, ale czas na małe ruchanko.
Przestraszona spojrzałam na jego wypukłość w spodniach, która robiła się coraz większa.
-Chyba śnisz. Jesteś obrzydliwym kutasem, nie dotkniesz mnie ! - krzyknęłam.
-Jesteś tego pewna ? - no to się wrypałaś Alexis.
-Tak myślałem - podszedł do mnie, ale ja się cofnęłam chciałam zacząć uciekać, ale jego silna dłoń przyciągnęła mnie z powrotem  do niego i byłam uwięziona. 
-Pomocy ! - krzyknęłam.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeju mam straszną wenę :) chciałam pisać jeszcze długo i długo, ale stwierdziłam, że skończę właśnie w tym momencie :)

jak wam się podoba ?
Myślicie, że Niall przeszkodzi Danowi ?
hihi

to jak 10 kom next ?
 



sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 26 część 1

                                                   *** Z perspektywy Nialla ***

Kiedy Alexis zasnęła na mnie uśmiechnąłem się pod nosem i popatrzyłem na chłopaków. W sumie
  przez nią zmieniłem się w mięczaka i ciotę. Zamiast żyć jak kiedyś, jestem miłym i grzecznych chłopcem. W sumie nie przeszkadza mi to, ale zbyt wiele osób już poznało mnie z tej strony. Ehhh mógłbym wrócić do wyścigów samochodowych, bójek, kradzieży i imprez, ale NIE. Nie mogę, nie po tym wszystkim co się wydarzyło, nie chcę stracić jedynej dziewczyny, na której naprawdę mi zależy i zrobiłbym dla niej wszystko. W sumie wiadomo, że dalej jestem w gangu i pozostało coś we mnie z Bad Boya, co do bujek to ostatnia będzie pomiędzy nami a Danem i resztą, tak wspomniałem, że nie wrócę do tego, ale to jest wyjątek, ten sukinsyn zapłaci nam za wszystko, za każdą krzywdę, którą nam wyrządził i innym ludziom, pożałuje że się urodził.
Ale wracając do rzeczywistości. 
-Co się tak gapicie ! -warknąłem w stronę chłopaków, a następnie przejechałem dłonią po policzku Alexis. Była taka niewinna i bezbronna kiedy spała, oraz słodka oczywiście. Boże dziewczyno co Ty ze mną robisz ?
-Ej, ej, ej stary spokojnie wyluzuj przecież nic Ci nie zrobiliśmy, co się dzieje ? - Blaze spojrzał na mnie zaniepokojony i oparł się o fotel, na którym siedział.
-Nic - skłamałem, nie miałem zamiaru mówić, dlaczego jestem taki drażliwy i zachowuje się chamsko wobec nich.
-Nie kłam, nam możesz powiedzieć, a poza tym ciszej, bo obudzisz swoją dziewczynę, a chyba nie chcesz by nam wlała ? -zaśmiał się cicho  i ponownie spojrzał na mnie. Mi nie jest do śmiechu.
-Boże czy wy serio nie widzicie, że stałem się ciotą ? - zirytowany przewróciłem oczami i głośno westchnąłem.
-Horan bracie, to nie prawda, po prostu zakochałeś się i zacząłeś czuć, zmieniłeś się, dobrze wiesz, ze to wszystko co robiłeś kiedyś było niebezpieczne i teraz gdyby Alexis Cię straciła nie poradziłaby sobie. Nie jesteś ciotą, stałeś się po prostu bardziej czuły, nie jesteś już tak oschły jak kiedyś - Blaze zaczął mi tłumaczyć. Miał rację, już rozumiem wszystko, jezu ale jestem głupi.
-Ehhh dzięki, ale trudno z jednej strony mi to wszystko przyjąć do świadomości.
-Chłopie weź Alexis do sypialni i połóż się, poukładaj sobie wszystko w głowie. Zrobiłem tak jak mi powiedział, wziąłem moją księżniczkę na ręce i ruszyłem do sypialni, powiedziałem najpierw ciche cześć, a potem zniknąłem.
Iley* nawet nie drgnęła kiedy przebrałem ją w koszulę nocną, nie żebym ją podglądał, czy coś bo tak nie było, zresztą w pokoju panował mrok, a więc kiedy leżała już gotowa i przykryta pod kołdrą, a jej długie falowane włosy opadały na poduszce uśmiechnąłem się sam do siebie i udałem się do łazienki.
Zdjąłem brudne ubrania z mojego ciała i wrzuciłem je do brudnika, tak odkąd Iley mieszka ze mną, każe mi wrzucać tam ciuchy, a nie na ziemię, jak to było w moim zwyczaju. Porządnisia z niej.
A no tak, co do tej sytuacji, kiedy byłem już nagi wszedłem pod prysznic i pozwoliłem by woda zaczęła spływać po moim rozgrzanym ciele. Odprężony zacząłem myśleć. Czy jestem ciotą ? Czy miłość może zmienić ludzi ? To jest możliwe, żebym w tak krótkim czasie stał się innym człowiekiem ? ehhh było tego więcej, wszystko było poplątane i znajdowało się w mojej głowie. Postanowiłem się z tym przespać, nie wiedziałem w ogóle jak sobie na to odpowiedzieć, ale mniejsza o to, koniec z myśleniem, koniec.

Kilka minut później leżałem już w łóżku i wtulony w moją dziewczynę zasnąłem, odpłynąłem w krainę Morfeusza.

 Następnego dnia kiedy się przebudziłem, moja piękna królewna wciąż spała, tylko role był odwrócone to ona teraz była wtulona we mnie i jej głowa spoczywała na mojej klatce piersiowej. Moja słodka księżniczka, tylko moja. przemyślałem sobie wszystko, chcę spędzić z nią resztę mojego życia, chcę żeby była koło mnie, wspierała mnie, kochała. Chcę żeby była szczęśliwa, czy oświadczyny to dobry pomysł ? Nie obchodzi mnie,że stałem się ciotą, dla niej zawsze będę idealny. Dzięki niej zmierzam ku dobrej drodze, może wyjdę na prostą ? Ślub, to słowo ciągle siedzi teraz w mojej głowie, ślub,ślub, ślub i rodzina. Z nią mogę ją założyć, zmienić się jeszcze bardziej, chcę zacząć żyć. Ale co z domem, na razie mnie nie stać na nowy dom, dla naszej dwójki, a jeden pokój w którym aktualnie mieszkamy też nie jest ogromny. Coraz więcej wątpliwości, ale poradzę sobie, wszystko zorganizuje, dam radę, dam...

Dziś wieczorem zapytam chłopaków co o tym wszystkim sądzą, mam nadzieję, że mnie nie wyśmieją, boże pierścionek, ile tego jest....



                                            *** Z perspektywy Alexis ***

Wypoczęta i odprężona chciałam się przeciągnąć i ziewnąć, lecz wyszło mi tylko to drugie, ponieważ ktoś był we mnie wtulony. Niall. 
-Cześć skarbie - spojrzałam do góry w jego oczy, które wpatrywały się we mnie, widziałam w nich radość, szczęście, ciekawe co się stało.
-Witaj piękna Iley - musnął leciutko mój nos, na co zachichotałam i zaczęłam się kręcić.
-Ile ? - zapytałam zdziwiona ? 
-Tak Iley, od wczoraj tak zacząłem na Ciebie mówić, spałaś wtedy.
-Dlaczego Iley ? hemmm ? nie rozumiem skąd to.
-Ohh no tak od twojego nazwiska  Bailey, Iley cztery  ostatnie litery od końca - posłał mi ciepły uśmiech.
-Podoba mi się - stwierdziłam. -Iley, słodko - klasnęłam w dłonie, kiedy Niall mnie puścił.
-Mi też - ziewnął i wstał z łóżka. - Masz ochotę na omleta ?
-Uhum.
-Na słodko, czy z pomidorem, serem i tak dalej ?
-Na słodko.
-A dokładniej ?
-Ohh Niall, wkurzasz mnie, po prostu na słodko kochanie.
-Dobra,dobra, ale żeby potem nie było, że pytałem.
-Okeyyyy.

Kiedy wyszłam z łóżka coś mi nie grało, dlaczego miałam koszulę nocną, nie przypominam sobie, żebym się przebierała.
-Niall ! 
-Co ?
-Dlaczego mam to na sobie ?
-A czemu nie ? przebrałem Cię, żebyś nie spała w rurkach, nie nie podglądałem Cię i nie macałem, a poza tym było ciemno.
-Uffff - westchnęłam - masz szczęście.
-Awwwww wygrałem życie ! - zaczął biegać po pokoju i wrzeszczeć.
-Ej Ćsiii obudzisz innych - zaśmiałam się.
-Już i tak zapewne nie  śpią, ale mniejsza o to. Chodźmy.
Zeszliśmy razem na dół i Niall zaczął robić śniadanie.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak wiem, krótki, ale to dlatego ponieważ leci 1D DAY I NIE MOGĘ SIĘ SKUPIĆ :( za niedługo 2  część bo nauki mam dużo az 4 spr :/  i dłuższa hehe :)

co myślicie o ślubie ?

piątek, 22 listopada 2013

JUTRO POJAWI SIĘ NOWY ROZDZIAŁ :) ZAPRASZAM TEŻ NA ROZDZIAŁ 26 NA BLOGU
http://inlifebeautifulthereareonlytimes.blogspot.com/ ;) TERAZ BĘDĘ DODAWAĆ REGULARNIE, STARAC SIĘ :)

poniedziałek, 18 listopada 2013

PEWNIE ZASTANAWIACIE SIĘ DLACZEGO NIE MA ROZDZIAŁU ??
DLATEGO PONIEWAZ NIE MA KOMENTARZY :( ZNOWU TO SAMO. SERIO NIE CZYTA JUŻ NIKT TEGO BLOGA :/ CO 5 OSÓB CHYBA TYLKO :(

EHHH NWM CO ROBIĆ..

jak będzie pod tym komentarzem 15 kom nie usunę.... 

piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 25



                                                    *** Z perspektywy Blaz'a ***

-Blaze, Alexis się wybudziła ze śpiączki, przenieście akcję, dzisiaj muszę być z nią.
-Okej stary, ale tak nagle wszystko wycofać ?
-Tak Blaze, naprawdę, ona mnie potrzebuje.
-Rozumiem - uśmiechnąłem się pod nosem i po chwili dodałem - Zaraz tam będziemy Niall trzymaj się.
- Dwayne twój najlepszy przyjaciel odwołuje dzisiejszą akcję, George, Alex i Allan zbieramy się i jedziemy do szpitala. Mała się wybudziła.
-Szybko ! - chłopcy krzyknęli i ubierając pośpieszne buty wybiegli z domu i wsiedli do auta. Zaśmiałem się cicho i pokiwałem głową, nie mogłem uwierzyć, że dalej zachowują się jak rozwydrzone bachory.
Kiedy wsiadłem do auta panował tam chaos, każdy chciał już zobaczyć Alexis i porozmawiać z nią. Polubiliśmy ją i to strasznie, traktujemy ją jak siostrę, najlepszą przyjaciółkę, rodzinę. Przywiązaliśmy się do niej i to bardzo.
-Zajedźmy do cukierkowego raju  po słodycze ! - Alex darł się i podskakiwał na siedzeniu, on z tego całego towarzystwa jest chyba najgorszy - proszęęęęę ! Alexis na pewno ma ochotę na niezdrowe żarcie i w dodatku pyszne - nie chciał przestać gadać, a raczej wydzierać się jeszcze bardziej niż przedtem.
-Dobra ! - powiedziałem przez śmiech - Ale obiecaj mi, że się zamkniesz do końca drogi ? ok ?
-Ok - westchnął, ale dalej rozpierała go energia i był zadowolony.



                                     *** Piętnaście minut później w cukierkowym raju ***




-Łoooo - wszyscy ułożyliśmy dwoje usta w literę
"o". Staliśmy w totalnym szoku chyba przez dziesięć minut, ten raj był cudowny, już wiem skąd taka nazwa. Było tam niesamowicie dużo słodyczy, cukierków najwięcej. Tyle do wyboru.
Razem z chłopakami kupiliśmy wszystkiego po trochu, wystarczy nam na miesiąc, bo Alexis na pewno wszystkiego nie zje, nie obchodziło nas ile to wyniesie musieliśmy to mieć, nasze kubki smakowe chciały już doznać rozkoszy, ale Alexis zapewne najbardziej.
Po wyjściu ze sklepu skierowaliśmy się od razu do auta i wrzuciliśmy torby do bagażnika.
-Zadowoleni z zakupów ? - zapytałem i odpaliłem silnik, po czym zacząłem jechać do szpitala.
-Zadowoleni i to ja Blaze'a. Już nie mogę się doczekać kiedy te cukierki wylądują w moich ustach - George nie mógł przestać fantazjować o tych pysznościach.
-George wiesz co mam pomysł ! - Allan pisnął jak baba i zaczął kopać mnie w siedzenie.
-Gnoju spokój ! - wrzasnąłem na niego, bo nie przestawał. I jak ja mam prowadzić kiedy otacza mnie tylu idiotów ? No właśnie nie wiadomo, i że ja mam tak codziennie ehhhh.
-Kupimy jutro dwa wózki cukierków i będziemy w nich pływać !
-Allan dobrze się czujesz ? - nie mogłem uwierzyć w to co powiedział.
-Ale słuchajcie ! potem to zjemy !
-Debilu nie będę jadł cukierków które dotykał twój kutas - George stuknął go w czoło i przekręcił oczami. Też bym tak zareagował, a nawet gorzej.
-Ej no, ale przecież ja zjem swoje, wy swoje - Allan strzelił smutasa i udawał małe dziecko.
-Japiedole ! - krzyknąłem. - Gorzej niż dzieci serio, uspokójcie się i tak poza tym jesteśmy już na miejscu, więc zachowujcie się i bądźcie cicho.

                                                     *** Z perspektywy Nialla ***


-Alexis kochanie - wyszeptałem kiedy zobaczyłem, że jej zielone ślepia wpatrują się we mnie i pojawia się w nich przezroczysta ciesz.
-Tak bardzo za Tobą tęskniłem. Bałem się o Ciebie strasznie, przepraszam.
-Za co ? - jej ochrypły głos dotarł do moich uszów, był dla mnie ukojeniem.
-Za to, że jesteś tutaj, leżałaś nieprzytomna przez kilkanaście dni i jesteś w takim stanie - spuściłem głowę w dół i westchnąłem.
-Skarbie to nie twoja wina, pamiętam tylko, że Jeleń wbiegł nam na drogę i zderzenie, ale naprawdę nie obwiniaj się. K-k-kocha-a-am Cię - leciutko się zająkała, ale te dwa słowa znaczył dla mnie bardzo wiele.
-Ja Ciebie też - przysunąłem się do niej i złączyłem nasze usta w jedność.. Składałem na jej mięciutkich wargach lekkie i przepełnione uczuciem, pożądaniem pocałunki. Tak bardzo jej pragnę.
-Tak bardzo się cieszę, że wróciłaś - dyszałem - Moja księżniczko.
-Niall - zarumieniła się leciutko. Można to było zauważyć z łatwością, gdyż jej cera była bardzo jasna od pobytu w szpitalu, osłabienia.
-Jesteś moją księżniczką i zawsze nią będziesz, moje słoneczko na niebie, moja gwiazda - zagwizdałem i złożyłem ponownie pocałunek, ale na jej czole. Wtedy przegryzła wargę.
-Kochanie nie rób tego - puściłem jej oczko.
-Czego ? - zdziwiona przekręciła głowę na bok i spojrzała na mnie jak na debila.
-Tego zacząłem ją naśladować.
-Pacan - przewróciła na mnie oczami i znowu przegryzła wargę.
-Serio ? - uśmiechnąłem się.
-Serio, serio.
-Dobra koniec tego idę po lekarza, zaraz wracam.

Idąc korytarzem nie mogłem przestać się uśmiechać, zapewne wyglądałem ja debil, ale w tamtej chwili to mnie nie obchodziło. Najważniejsze było to, że Alexis się wybudziła i jest tu teraz ze mną.
-Doktorze ? - wszedłem do pomieszczenia, w którym przebywał.
-Słucham Pana ?
-Moja dziewczyna, Alexis, która była w śpiączce wybudziła się - nie czekałem na jego odpowiedź, ponieważ od razu wstał i wybiegł z pokoju, wołając przy tym dwie pielęgniarki i skierował się do Niej.
Nie chcąc biec, bo zaraz by było, że nie przestrzegam zasad i mogę zrobić komuś krzywdę po prostu szedłem, ale w dość szybkim tempie. Kiedy dotarłem pod drzwi i je pchnąłem doznałem szoku, w pomieszczeniu byli Allan, George, Blaze, Dwayne, Alex  i rzucali się słodyczami w towarzystwie doktora - stanąłem w drzwiach jak słup i nie wiedziałem co powiedzieć, to było dziwne.
-Eaaaa co tu się dzieje ? - w końcu wydusiłem coś z siebie.
-Niall ! - Allan podbiegł do mnie i rzucił mi się na szyje.
-Ocipiałeś ! - warknąłem na niego - Wszystko z nim dobrze Blaze ? - On tylko wzruszył ramionami i usiadł na fotelu.
Panował tu istny chaos, ale cóż nie mogłem nic na to poradzić, nawet doktor się poddał, zrobił to co miał zrobić i wyszedł mówiąc mi przy tym, że wszystko jest w porządku.
-Widzę, że masz już zajęcie - podszedłem do mojej dziewczyny i poczochrałem ją po głowie, na co ta się oburzyła i rzuciła we mnie garścią słodyczy.
-Ejj za co to ?!
-Za to, że jesteś takim dupkiem i zniszczyłeś mi fryzurę - parsknęłam i zaczęła jeść.
-Cofnij to.
-Nie.
-Cofnij.
-Nie.
-Ostatni raz mówię cofnij to.
-Nieeeee.
-To teraz pożałujesz, zacząłem ją gilgotać.
-Cofnij - powiedziałem w miedzy czasie.
-Niee-e--eeeee Nialllllll.
-Poddajesz się - zapytałem po chwili, ale ta nie chciała ustąpić.
-T-t-ttyyy by-yyyy--dd-ddlaku
-Bydlakiem jestem mówisz ? W takim razie teraz będzie jeszcze gorzej - doprowadziłem ją do takiego śmiechu, że cukierki, które miała w buzi poleciały prosto na mnie i znalazły się także w moich włosach.
W sali nastała cisza, ale nie na długo, bo już po chwili każdy się ze mnie śmiał i gratulował Alexis tego wybryku.
-Łohoo - zdziwiony usiadłem koło niej  i udawałem urażonego.
-Ośmieszyłaś mnie, moje życie właśnie legło w gruzach, porażka - starałem się być jak najbardziej poważny i udało mi się.
-Skarbie przepraszam - dostałem całusa w policzek.
-Następnym razem Cię dorwę - wyszeptałem.
-Nie wątpię - ugryzła mnie w ucho i po chwili złożyła delikatny pocałunek na moich ustach.
-Kochamy was ! - Alex wskoczył na szpitalne łóżko i zaczął tańczyć. Niezapomniany dzień.


                                                             ***  Dzień później ***


Przełożyliśmy akcję na za tydzień, chcieliśmy odpocząć i spędzić trochę czasu z Alexis, dzisiaj ma wyjść ze szpitala, jest w bardzo dobrym stanie i nic złego już jej nie grozi.
-Skarbie podasz mi mój telefon ? - brunetka ubierając buty poprosiła mnie.
-Oczywiście - podszedłem do stolika i podniosłem białego AJ PHONA - łap rzuciłem jej go, a ona złapała go jedną ręką w mgnieniu oka. Ahh ten jej refleks.
-Gotowa ? - zapytałem po chwili biorąc do ręki torbę z jej rzeczami.
-Gotowa - podskoczyła do góry i wybiegła z sali, pomimo tego, że wczoraj się wybudziła już dzisiaj była okazem zdrowia. Niesamowita dziewczyna.
-Alexis czekaj, muszę jeszcze zajść do doktora.
Nie zwlekając ani chwili dłużej poszedłem do znanego mi już dobrze pomieszczenia i pożegnałem się ze starszym mężczyzną i podziękowałem mu za opiekę nad moją dziewczyną.
-Kochanie gdzie jesteś ! - zacząłem biec w stronę holu.
- A tutaj buuu - wyskoczyła zza ściany, przez co torby wypadły mi z dłoni i upadłem na tyłek.
-Auuaaa - suknąłem i wybuchłem niepohamowanym śmiechem.
-Jezu przepraszam Niall - przykucła obok mnie.
-Nic się nie stało, ale wiesz następnym razem nie strasz mnie tak - objąłem ją wokoło tali i przyciągnąłem do siebie.
-Niegrzeczna jesteś mrrrr.
-Niall dupku  ! - odepchnęła mnie od siebie i wstała, ja zrobiłem to samo, lecz zajęło mi to trochę więcej czasu.
-Przepraszam - wziąłem jej dłoń i udaliśmy się do wyjścia. Moja bryka stała tam gdzie powinna. Otworzyłem drzwi i wpuściłem Ją do środka i je zatrzasnąłem, obszedłem auto i sam wsiadłem do środka. Odpaliłem silnik i zacząłem jechać.

                                                    *** Z perspektywy Alexis ***
Nie mogłam uwierzyć w to co się stało, ten wypadek i śpiączka. Masakra, ale nie da się tego cofnąć. Strasznie się ciesze, że mój chłopak był cały czas przy mnie i nie zostawił mnie samej, kiedy się wybudziłam chciałam od razu rzucić mu się w ramiona i go wycałować, kiedy przyszli chłopcy poczułam się naprawdę kochana i ważna. Miłe powitanie.
Dzisiaj wyszłam ze szpitala, a dokładniej przed chwilą. Już nie mogłam się doczekać kiedy wejdę do domu zjem coś i położę się w ciepłym i wygodnym łóżku, w sumie minęło sporo czasu, ale ja czuje się tak jakby nie było mnie tylko jeden dzień, cóż śpiączka robi swoje. 

Po zaparkowaniu auta Niall wysiadł pierwszy i zanim się obejrzałam otworzył drzwi od mojej strony i podając mi dłoń pomógł mi wysiąść. Razem szliśmy w kierunku domu, gdzie czekali na nas wszyscy. Pomimo złamanej nogi, o której cały czas zapominam, rozcięciu i ranach na twarzy wszystko było w porządku.
-Panie przodem - Horan przepuścił mnie pierwszą. Czy ja o czymś nie wiem ? Chyba Niall Horan trochę się zmienił, ale pasuje mi to.
-Dziękuje.
-Siemka gołąbeczki - wszyscy przywitali nas miło.
-Cześć.
-Emm Niall nie wiem co mam robić - lekko zagubiona wyszeptałam mu do ucha.
-Chłopcy ktoś tu zapomniał jak to jest być w domu i jak się zachowywać.
-Ejjj no Alexis bez przesady wszystko jest jak dawniej siadaj na kanapie i zaraz przyniesiemy Ci naleśniki z nutellą i cukierkami.
-Serio ? nie za dużo już tych cukierków ? - już bardziej pewna siebie powiedziałam i usiadłam obok Allana.
-Nieeee. Uwierz nam mała w tym domu nigdy mało nam słodyczy - George zaczął śmiesznie machać brwiami i wpatrywać się we mnie. Wybuchłam nie pohamowanym śmiechem widząc te jego wygłupy. Tutaj każdy umie mnie pocieszyć i rozbawić. Jak ja się cieszę, że już wróciłam.
-Dobra dawaj mi tu te naleśniki ! - machnęłam ręką i wtedy wszyscy zawyli.
- Dobra dziewczynka - nagle usłyszałam przy moim uchu szept, szept Nialla.
-Raczej niegrzeczna skarbie- odwróciłam się i pocałowałam go w usta - Też Cię kocham - szeroko sie uśmiechnęłam i klepnęłam Allana w udo.
-Auaaa za co to ? - zszokowany popatrzył się na mnie i czekał na wytłumaczenie.
-A za nic, to taki prezent Alllllaaaaannniiiieee -jego imię wypowiedziałam powoli i każdą literę przedłużałam.
-Ahhhaaaaa Alllleeeexxxxiiissss ..
-Coś jeszcze ? - wystawiłam mu język.
-Niiiieeee
-To dobrze, bo chyba nie chcesz oberwać z mojego gipsu ?
-Raaaa-Raczej nie - pogładził mnie po ramieniu i skierowałam swoją twarz w stronę Alexa. Hymm Allan i Alex detektywi.. Nie lepsze będzie to Allanexis i partnerzy,
-Ejj ludzie słuchajcie mam coś fajnego ! - KRZYKNĘŁAM.
-co ? 
-coooo ?
-cooo masz ?
-Ćsiii słuchajcie to jest ogólnie na Allana i Alexa. A więęęęccc - przedłużałam.
-Alexiisss dawaj szybko siku mi się chcę - wyszeptał biedny Blaze.
-No ok, ok szczoszku.
-Przegiełaś. Niall jak wrócę, lepiej ją chroń bo dozna mocy mojego żelu do włosów - Niall tylko się zaśmiał i pokiwał głową.
-Ochronie Cię kocie.
-Dobrze kocurze.
-Haloo ? miałaś coś nam powiedzieć.
-A no tak, a więc.... Allanexis i partnerzy to od dziś Alex i Allan.
-EEE chujowe mała - odezwali się chłopcy, a dokładniej ta dwójka.
-Sami jesteście chujowi  - parsknęłam i kopnęłam jednego w nogę.
-Auuuaa suka.
-Ej,ej, ej nie pozwalaj sobie stary to moja dziewczyna - Niall podszedł do Allana i przygwoździł go do ściany. Zabolało mnie to wyzwisko, ale było powiedziane chyba bardziej w zabawnym geście.
-Niall, daj spokój on nie mówił tego na serio prawda ? - pokiwał tylko głową.
-Tak na pewno, przepraszam, poniosło mnie Alexis, jesteś zajebista, a to, to było nieporozumienie. Jeszcze raz przepraszam. Zgoda stary ? - te pytanie skierował do mojego chłopaka.
-Zgoda, a teraz siadaj na kanapie i siedź hah.
Reszta wieczoru mijała nam bardzo miło. Naleśniki, filmy, gry wszystko było idealne, po pewnym czasie odpłynęłam.

                 ____________________________________________________________

Hejj ;** sorki za opóźnienie, ale niestety nie dałabym rady dodać wcześniej. W sumie i tak krótki, ale nie mogę więcej napisać, bo muszę iść spać :( jutro mam zawody, a muszę się wyspać :)
Kocham was ;**
jak wam sie podoba nowy rozdział :)
to już  25 !!!

dziękuje za dużo wejść skarby :)




czwartek, 7 listopada 2013

WAŻNE ! informacja

KOCHANI PRZEPRASZAM ZA TAK DŁUGIE OPÓŹNIENIE :( W TĄ SOB MIAŁAM NAPISANY JUŻ NOWY ROZDZIAŁ ALE NIE DO KONCA I TERAZ W TYM TYGODNIU MIAŁAM BARDZO DUŻO SPRAWDZIANÓW, KARTKÓWEK I TRENINGI NIE WYRABIAM/ŁAM PRZEPRASZAM DODAM JUTRO NA PEWNO ;* MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ NIE GNIEWACIE ?