piątek, 27 września 2013

Rozdział 22

                                                    *** Z perspektywy Blaze'a ***

Jadąc w poszukiwaniu Alexis i Nialla miałem najgorsze sceny w głowie. Że musiało się im akurat coś stać ? , oby to nie było nic poważnego. Są za młodzi, żeby umierać, lub zostać okaleczonymi do końca życia.
Powoli zaczęło się ściemniać, a ja dalej ich nie znalazłem, zero śladów, nic. Myślałem, że to będzie łatwiejsze, ale najwyraźniej się myliłem. Jechałem powoli i rozglądałem się na każdą stronę, w pewnym momencie zauważyłem ciało ogromnego zwierzęcia na samym środku drogi. Wyszedłem z auta i zacząłem świecić latarką najpierw w lewo i prawo. Na poboczu było rozbite auto, które uderzyło najpierw w zwierzynę, a potem w drzewo. To musieli być oni. Starałem się  zachować spokój. Zadzwoniłem do chłopców, że ich znalazłem i podałem namiary gdzie mają przyjechać. Po niecałych dziesięciu minutach przyjechali George i Alex.
-I co ? - zapytał najmłodszy.
-Nie wiem, są najprawdopodobniej tam - wskazałem palcem na rozbity wóz i głośno westchnąłem.
-Kurde, na co czekacie chodźmy. A jak nie żyją ? - zaczął panikować George i uderzył pięścią w maskę auta.
-Stary spokojnie, na pewno żyją - próbowałem go uspokoić, ale w głębi duszy sam się bałem i panikowałem.
-Skąd wiesz ?
-Bo wiem, są silni, przecież dobrze o tym wiesz.
-W sumie....
-Dobra koniec gadania idziemy.

Kiedy wszyscy umilknęliśmy skierowaliśmy się w stronę auta.Nie miałem wyboru, zaświeciłem do środka i zatkało mnie.
Alexis była w strasznym stanie. Miała wbity kawałek szkła w brzuch, jej noga była złamana,a twarz ? Sączyła się z niej krew,jej łuk brwiowy był rozcięty, tak jak prawy policzek. Potrzebowała natychmiastowej pomocy lekarza. A Niall ? Niall był nie przytomny, jak jego dziewczyna. Jego udo było rozcięte, a twarz cała posiniaczona, a nos złamany. Jego stan był lepszy niż jej. Kiedy dojdzie do siebie, zapewne będzie się za to wszystko winił i załamie się psychicznie jak kiedyś, kiedy jego najbliższy przyjaciel o którym nie mówił nikomu oprócz mnie i chłopakom z gangu zginął w tragiczny sposób. Jechali razem w aucie i zaczęli się wygłupiać, Mark był tak rozproszony, że nie zauważył, ze zjechał na drugi pas, zderzyli się z innym wozem. On zginął na miejscu, a Niall był w tragicznym stanie, ledwo co przeżył. W drugim pojeździe przebywał mężczyzna z synem, uratowali tylko najmłodszego. Został sam bez rodziny, bez nikogo. Kiedy Horan się o tym dowiedział popadł w depresję, winił się za wszystko i nie mógł znieść utraty najbliższej mu osoby i śmierci tamtego człowieka, który jechał spokojnie z synem. Zaczął pić, palić i popadł w nieciekawe towarzystwo, przez które zaczął kraść i bić się za pieniądze. To były straszne czasy, nie chcę, żeby znowu do tego doszło. 

-Kurwa ! - krzyknąłem - dzwońcie po karetkę, zanim ta dwójka odejdzie z tego świata ! 
-Halo pogotowie ? - zadzwonił George.
-Chcę pozostać anonimowy. Proszę przyjechać natychmiast na obwodnicę, która prowadzi do naszego miasta od prawej strony, na samym jej środku jest rozbite auto. Jest w nim dziewczyna w krytycznym stanie i chłopak w stabilnym. Szybko !
-I co jadą ?
-Jadą.
Przez ten czas opatrzyłem ich i pilnowałem. Chłopcom kazałem wracać do domu. Postanowiłem, że to ja pojadę z nimi do szpitala.
Po 10 minutach dotarła do nas karetka i wybiegli z niej ratownicy.
-Witam, proszę im pomóc ! - krzyknąłem niemalże.
-To pan do nas dzwonił ? - zapytał jeden z ratowników.
-Nie to nie ja.
-Dobrze - odpowiedziała i pobiegł w stronę auta.
Wyjęli tą dwójkę ostrożnie i  wsadzili do karetki. Odjechali z nimi na sygnale.Reszty można się domyślić, opatrywali ich, ratowali.


                                                *** 3 godziny później w szpitalu, w poczekalni ***
Nie wiedziałem co się z nimi dzieję, Alexis była na ostrym dyżurze, a Niall najprawdopodobniej leżał już w swojej sali, ale nie byłem do końca pewny. Byłem zdenerwowany i przerażony. Najbardziej obawiałem się o życie dziewczyny, jest naprawdę drobna, a ucierpiała najbardziej w  tym wypadku . Po godzinie przyszedł do mnie lekarz i nie wyglądał na takiego ,który ma dla mnie dobre wieści.
-Dzień Dobry - wyciągnął w moją stronę dłoń.
-Witam - odpowiedziałem i uścisnąłem jego dłoń.
-Jest pan rodziną tej dwójki, która została przywieziona do naszego szpitala ?
-Jestem ich najbliższym przyjacielem, można powiedzieć, że traktują mnie jak ojca.
-W takim razie proszę usiąść. Mam dla Pana dobra i złą wiadomość, od której zacząć ?
-Od dobrej. - serce biło mi w danej chwili jak oszalałe, bałem się o nich.
-Więc tak...
-Proszę szybciej.
-Spokojnie proszę Pana. Dobra wiadomość jest taka, że chłopak jest w stabilnym stanie i nic mu nie grozi, nie licząc złamanego nosa i rany na udzie wszystko jest pod kontrolą. Rana została zaszyta, a nos nastawiony. Pacjent leży w danej chwili nieprzytomny w sali 229. Teraz gorsza.
Dziewczyna jest w stanie krytycznym. Ma liczne złamania. Prawa noga, dwa żebra i nadgarstek. Jej rany na twarzy zostały oczyszczone i staraliśmy się nie zrobić jej blizn. Ale na pewno będzie miała dużą bliznę na brzuchu i wyżej. Można ją zmniejszyć w jakiś sposób. Na pewno będzie jej trudno, ale teraz najgorsze, pomimo tego, że nastawiliśmy jej kości i wykonaliśmy operację i zatamowaliśmy krwotok jest w śpiączce. Nie wiemy ile w niej będzie, może kilka dni, miesięcy, albo lat.Miejmy nadzieję, że wybudzi się w ciągu kilku dni, lub dwóch tygodni. Na razie przy życiu trzyma ją maszyna.
Kiedy to usłyszałem zamarłem, nie mogłem się odezwać, wykrztusić z siebie ani jednego słowa. Nasza Alexis, może już nigdy się nie obudzić. Nigdy....
Możemy nie usłyszeć już jej cichutkiego i leciutkiego głosiku, zobaczyć jak się uśmiecha i przebywa w śród nas... żywa...
-Dziewczyna leży w sali 228 tuż obok chłopca. Proszę ich odwiedzić maksymalnie za dwie godziny. Żegnam - poinformował mnie i odszedł. Nie odpowiedziałem ponownie. Wyciągnąłem tylko telefon z kieszeni i wybrałem numer Georga.
-George przyjedźcie do szpitala teraz - powiedziałem cicho i się rozłączyłem.
Nie mogłem do siebie dopuścić tego, że Oni tu leżą, a Alexis jest podłączona to tej jebanej maszyny. Dlaczego oni ? No dlaczego ?
- Życie jest niesprawiedliwe - wyszeptałem sam do siebie. Po chwili napisałem sms do chłopaków, w których salach znajdują się nasi przyjaciele.

                                                   *** Piętnaście minut później ***

-Co się z nimi dzieje, w jakim są stanie ? - zapytali wszyscy w tym samym czasie ?
-Oni, oni..... - zacząłem im opowiadać dokładnie to samo co powiedział mi lekarz. Byli załamani tak jak ja, z ich twarzy znikły uśmiechy i pojawiło się przerażenie i strach. Bali się o nich jak ja.. My też czujemy.......
 -Chodźmy do nich - Alex kopnął nogą w krzesło.
-Spokojnie, nie możemy - poinformowałem ich.
-Dlaczego ! - krzyknął.
-Ponieważ doktor powiedział, że możemy wejść za dwie godziny, już mniej..


                                                         *** Jakiś czas później ***

Wszyscy weszliśmy najpierw do Nialla, który leżał na swoim łóżku i wpatrywał się przed siebie. Chyba był w szoku.
-Cześć Niall - przywitaliśmy się z nim.
-Siema - odezwał sie ochrypłym głosem i leciutko uśmiechnął.
-Jak się czujesz ? - zapytałem.
-Tak szczerze ? to chujowo. Wszystko mnie boli - zachichotał. Tak właśnie zachowuje się Niall.
-Mogę wiedzieć co robię w szpitalu i co się stało ? Pamiętam tylko, że jechałem autem z Alexis i. Alexis !
Gdzie Ona jest ? !! - zaczął krzyczeć.
-Gdzie jest Alexis !!!
-Spokojnie stary, spokojnie potem Ci powiemy.
-Nie ! powiedz mi teraz, gdzie Ona jest ! - w jego oczach pojawiły się łzy i bezsilność.
-Gdzie moja dziewczyna ?!
-Niall, to nie jest odpowiedni moment, żebyśmy o tym rozmawiali. Jak odpoczniesz i dojdziesz do siebie wszystkiego się dowiesz obiecuję.
-Blaze nie jestem już małym dzieckiem, mów mi do cholery co się stało, bo inaczej zaraz wstanę z tego jebanego łóżka i pójdę jej szukać ! - podniósł swój ton, a potem głośno westchnął i syknął z bólu.
-No dobra, ale proszę Cię nie rób nic głupiego.
-Alexis leży obok Ciebie w sali 228 - powiedziałem mu tylko tyle, żeby go uspokoić.
-I ? jak się czuje ? co jej jest ?
-Jest w porządku - skłamałem dla jego dobra.
-Kłamiesz,  kłamiesz jak nic, wiem kiedy to robisz. Powiedz mi praw..wddę - zająkał się na końcu zdania.
-Niall...
-Nie Niall, chcę wiedzieć.
-Jest w  śpiączce, jej stan był krytyczny. Nie wiadomo kiedy się wybudzi -wymiękłem.
-Co ? Jak..jak to ? 

___________________________________________________________________________________
siemka kochani ;* Przepraszam za tak długą przerwę :C miałam jechać na MP, ale stwierdziłam z trenerem dwa dni temu, ze nie ma sensu, gdyż forma spadła mi i to bardzo. Szykuje się na Mp halowe. Oby było dobrze.
Bardzo was przepraszam jeszcze raz. Bardzo,bardzo,bardzo,bardzo..


Mam dużą wenę aktualnie, lecz chciałam skończyć na takim fragmencie, gdyż następną część, którą mam już zaplanowaną dodam w następnym rozdziale :)
Jak wam się podoba ? Co o tym sądzicie ?
Następny rozdział za tydzień, bo szkoła :C

6 komentarzy:

  1. kochana wspanialy ;*
    czekam nn
    calujee lolaciaaa ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. O boziuu jedno wielkie JA PIERDOLE !
    Ale sie dzieje Niall w szpitalu Alexis też ...ale w ... spiączce ? OMG
    Powiem tyle że mam nadzieje ze Alexis z tego wyjdzie :c I ze Nialler nic sobienie zrobi ;/
    Przewidywalne ale rozdział jest swietny i za kazda razą chce więcej i wiecej ♥
    @JustNikaPlease

    OdpowiedzUsuń
  3. Omomomom to takie ujhgtyhjngtyjhgthngt trzymasz mnie w napięciu @kochamcie3609 i powodzenia w tych zawodach ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. O nie.. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego.
    Tak ogólnie to cudo <3

    OdpowiedzUsuń
  5. What, what?
    Jak to może się nie wybudzi?! Ona musi żyć! Dlaczego to ona zawsze obrywa najbardziej? KUR**! Nie wierzę!
    Co za emocje! Dawaj mi tu następny ;D
    BOSKI <3

    OdpowiedzUsuń