-Witaj Mała. Nie jestem Jess, ale dla Ciebie mogę. Zobaczmy co znajduje się pod tymi seksownymi ciuszkami skarbie - uśmiechnął się do mnie i zaczął dotykać po całym ciele. Brzydziłam się go.. Nie chciałam być dotykana przez niego. Jego łapy wędrowały wszędzie, bez pohamowania. Chciałam pisnąć, wyrwać się i uciec, lecz nie mogłam. Strach mnie sparaliżował, a nawet gdybym chciała podjąć jakieś kroki to mogłoby się to dla mnie skończyć. Ten mężczyzna miał około dwadzieścia lat i był nieźle zbudowany. Jeden cios i po mnie.
-Zo..oo.st.aww mnie prooo..sz..ę - próbowałam coś z siebie wydusić. Jąkałam się strasznie, a łzy ciekły strumieniem po moich policzkach.
-Nic z tego maleńka, teraz jesteś moja. Cała moja - przybliżył się do mojego ucha i wyszeptał. Zadrżałam ze strachu. Powiedział to tak dziwnie. Można było wyczuć, że cieszył się z tego wszystkiego.
-Proszę, nie rób mi tego co masz zamiar zrobić - tym razem się nie jąkałam, tylko wypowiedziałam te słowa pewnie.
-Nic z tego. Zamknij ten ryj mała dziwko, bo już mam dosyć, że ciągle masz coś do powiedzenia !!! - krzyknął. Poczułam ostre pieczenie na policzku. Strasznie bolało , ten dupek spoliczkował mnie. W moich oczach zebrało się więcej łez, które zaczęły niekontrolowanie wypływać z moich oczu coraz szybciej i szybciej. Drzałam. Strasznie się bałam. Jeszcze nigdy nie spotkało mnie coś takiego. Mogłam nie wchodzić do tego pieprzonego lasu mogłam, ale nie zrobiłam tego. Jak głupia weszłam do niego i już z niego nie wyjdę. Moje myśli przerwał kolejny cios, ale tym razem w brzuch. Pisnęłam. Ból rozdzierał mnie od wewnątrz jak i na zewnątrz. Co ja takiego zrobiłam, że mnie uderzył no co ?
-Dlaczego t..o z..robiłeś ? - wyszeptałam.
-Mówiłem, nie mów nic. Pytasz dlaczego ? Bo ryczysz jak głupia - zaśmiał się i znowu spoliczkował tym razem mocniej. Postanowiłam krzyczeć o pomoc. Były marne szanse na to, że ktoś mnie usłyszy, bo muzyka w domu grała bardzo głośno, a chyba nikt nie wszedł by do lasu, bo wiedziałby co może w nim czyhać... nie to co ja... Wiedziałam, że będą tego konsekwencje jak zacznę krzyczeć, ale musiałam. To mogła być moja jedyna szansa. Pomimo bólu i opuchniętej twarzy zaczęłam wydobywać z siebie dzwięki.
-Pomooocyyyy !!!
-Ratuuunkuu niech mi ktoośśś pomożeeee !!!
-Pomocy !!!!! Nikt nie słyszał, czułam to, ale dalej krzyczałam.
-Zamknij się mała szmato, zamknij ten ryj !!! - chłopak zaczął mnie uderzać i próbował uciszyć, ale ja pomimo bólu, który mi sprawiał dalej krzyczałam. Nie poddawałam się. Postanowiłam walczyć do końca.
-Pomocyyy !!!
-Niech mi ktoś pomoże !!!!
-Teraz przesadziłaś !!! - krzyknął i z całej siły uderzył mnie pięścią w twarz. Czułam, że krew leci mi ciurkiem, bolało. Powoli zaczęłam słabnąć. Moje nogi zaczęły się pode mną uginać. Niespodziewanie runęłam na ziemię. Chłopak zaczął mnie kopać i krzyczał. Był wściekły. Rozwścieczyłam go bardzo. Teraz żałowałam. Wszystko mnie bolało. Postanowiłam spróbować ten ostatni raz, bo co się stało to się nie odstanie. Resztkami sił wydobyłam z siebie krzyk.
-Pomocyyy !!!!!. Po chwili moje oczy zaczęły się zamykać. Powieki robiły się coraz cięższe, ale nagle gwałtownie je otworzyłam.
-Stev zostaw tą bezbronną dziewczyną i wypierdalaj z naszego terenu !!! - wrzasnął jakiś chłopak. Podajże blondyn. Był młody. Nie mogłam dokładnie określić jak wyglądał, bo mój obraz był rozmazany.
-Bo co mi zrobisz gówniarzu ? Myślisz, że się Ciebie boję ? To jesteś w błędzie. Jeszcze nie zacząłem z nią zabawy. Będzie krzyczeć moje imię kiedy w nią wejdę - zaczął się śmiać. Nie mogłam już tego słuchać. On chciał mnie zgwałcić i to tak brutalnie. Zaczęłam łkać. Nie obchodziło mnie, że ktoś jest w pobliżu. Nie mogłam się opanować.
-Tak grożę Ci i zamknij tą jadaczkę. Nie będzie krzyczała twojego imienia rozumiesz ? Nic jej nie zrobisz. Spierdalaj z tond, zanim przez twoją głowę przeleci kulka. I jeszcze raz wejdziesz na nasz teren to będzie po tobie, wiec uciekaj zanim zmienię zdanie Steven.
-Pierdol się - splunął na mnie i już chciał mnie podnieść, aby przerzucić mnie sobie przez ramię, ale chłopak, który mnie bronił wystrzelił kulkę z pistoletu która trafiła bruneta w nogę i od razu upadł.
-To było pierwsze ostrzeżenie.
Brunet wylądował obok mnie. Wtedy zrobiło mi się słabiej. Zemdlałam.
-Stary co się jej stało. Co to za laska ? - przebudziłam się i zaczęłam słyszeć szepty.
-Byłem w lesie na zwiadach jak mi kazałeś. Szedłem sobie spokojnie, kiedy nagle usłyszałem krzyki o pomoc. Poszedłem w stronę, z której dochodziły i spotkałem Stevna. Ten sukinsyn katował ją tam i chciał zgwałcić. Nie mogłem jej tam zostawić, a poza tym przebywał na naszym terenie. Dałem mu ostrzeżenie. Postrzeliłem go w nogę. Na razie nie powinien się już pokazać.
-Kurwa Horan. Mogłeś ją wynieść po prostu z lasu i gdzieś zostawić. Możemy mieć przez to kłopoty. A co jak starzy jej teraz szukają ? - odezwał się mężczyzna, który nie był zadowolony z tego, że byłam w pobliżu niego.
-Miałem ją gdzieś zostawić żeby się wykrwawiła ? Chyba ocipiałeś. Zobaczysz jeszcze dzisiaj wróci do domu, a o nas nie szepnie, ani jednego słówka. Ja się o to postaram, a chłopakom powiedz, co się wydarzyło, ale później.
Wsłuchiwałam się w ich dalszą rozmowę. Ja tak łatwo o tym nie zapomnę, ale na pewno nic nikomu nie pisne. Tego jestem pewna w stu procentach.
Powoli otworzyłam oczy. Rozejrzałam się po pokoju w którym przebywałam. Górowała w nim czerń, gdzieniegdzie fiolet. Wszystko było w idealnym porządku. Nie wiem dlaczego, ale nie bałam się. Czułam, że w tym miejscu nic mi się nie stanie. Wiem, że to dziwne, ale taka prawda. Lepiej tu niż tam. Kiedy przekręciłam głowę na lewą stronę napotkałam wzrok dwóch chłopaków. Blondyna i bruneta. Ten, który mnie uratował miał przepiękne niebieskie oczy. Zatapiałam się w nich. Były takie cudowne i hipnotyzujące. Nagle brunet chrząknął i wstał.
-To może ja stąd pójdę - pożegnał się z blondynem i opuścił pomieszczenie.Zapanowała cisza, którą postanowiłam przerwać.
-Dziękuje - wyszeptałam i posłałam mu uśmiech.
-Nie ma za co, każdy by tak postąpił będąc na moim miejscu.
-Uratowałeś mi życie.
-Jeszcze raz dziękuje.
-Masz szczęście, że tam byłem. Bo mogło się to dla Ciebie źle skończyć.
-Domyślam się.
-To dobrze.
Postanowiłam podnieść się z łóżka. To był zły pomysł, bo ponownie na nie opadłam. Poczułam znowu ból, który towarzyszył mi nie dawno.
-Ajć - pisnęłam.
-Spokojnie. Pomogę Ci - powiedział i delikatnie mnie podniósł tak, abym mogła usiąść na łóżku.
Posłałam mu ciepły uśmiech.
-Wypuścisz mnie dzisiaj do domu ? - zapytałam.
-Dobra tak szczerze, to chcę się Ciebie jak najszybciej pozbyć mała, bo możemy mieć z kolegami kłopoty. Wiec chodź pomogę Ci dostać się do toalety, ogarnij się i zmykasz ok ? . Zdziwiło mnie, e nagle z miłego chłopaka stał się taki obojętny i oschły w stosunku do mnie.
-Jasne - odparłam i od razu na mojej twarzy znikł uśmiech. Co ja sobie myślałam. Że to mój książę z bajki ? To, że mnie uratował to nie znaczy, że będzie dla mnie miły. Jetem dla niego tylko niepotrzebnym bagażem, który na początku przyniósł ze sobą, a teraz chce się go pozbyć, żeby było mu lżej.
-Młoda ruszaj tyłek. Bo nie mam za dużo czasu.
-Jezu spokojnie i nie jestem młoda. Ile masz lat, że tak do mnie mówisz !!! - krzyknęłam na niego.
-Wystarczająco dużo, żeby móc tak do Ciebie mówić. Nie podnoś na mnie tonu mała dziwko.
-A wiesz co spierdalaj. Nie idę do łazienki. Chcę do domu.
-Nie mów tak.
-Bo co ? Pobijesz mnie jak tamten chłopak ? A może zgwałcisz co ?
-Przesadziłaś wypierdalaj stąd w podskokach i nie chcę Cię już widzieć. Powinnaś mi całować stopy, że Cię uratowałem, a Ty tak mi się odwdzięczasz ? Proszę bardzo droga wolna wynoś się.
Powiedział to tak ostro, że mnie zatkało, a łzy zaczęły lecieć same.
-Ja... ja przepraszam.
-Teraz przepraszasz ? Czy mi się wydaję, bo wiesz może jednak miałaś rację ?
-Przepraszam - podniosłam ton.
-Nie zrobiłbyś tego.
-Skąd wiesz ?
-Bo wiem. proste.
-To dobrze, bo masz rację - znowu stał się łagodniejszy.
-To jak chcesz wziąć prysznic? Bo wali od Ciebie na kilometr.
-Tak chcę. Dzięki, jesteś bardzo miły - zrezygnowana o pomocy chłopaka, którego imienia nawet nie znałam udałam się do łazienki, gdzie dał mi ręcznik i jakieś ciuchy na przebranie. Zwykły t-shirt biały i szare dresy.
-Jak będziesz potrzebowała pomocy to wołaj - odezwał się zza drzwi. Czułam, ze wymawiając te słowa uśmiechał się, ale mniejsza o to.
Wszystko mnie bolało, ale jakoś dawałam radę. Zrzuciłam z siebie brudne ubrania i bieliznę i weszłam pod prysznic. Tego mi brakowało. Musiałam pozbyć się tego brudu z ciała. Czułam się strasznie brudna. Nie tylko z tego powodu, że byłam cała w błocie, ale także z tego, że dalej czułam na sobie dotyk tamtego chłopaka, który miał wobec mnie plany. Wzięłam gąbkę, która leżała na półce i nałożyłam mydło. Powoli szorowałam każdą część mojego ciała z ogromną dokładnością. Kiedy skończyłam opłukałam się gorącą wodą, która sprawiła, że całe moje ciało się rozluźniło i ból na moment znikł. Umyta wyszłam z pod prysznica i wytarłam się ręcznikiem, który wisiał na ścianie. Nie miałam czystej bielizny więc założyłam tą samą, którą miałam wcześniej. Ubrania, które dał mi blondyn pasowały idealnie i było mi w nich bardzo wygodnie. Kiedy spojrzałam w lusterko czegoś mi brakowało. Tak makijażu. Rozejrzałam się po łazience i przeszukałam wszystkie półki, ale nic. Została ostatnia. I na całe szczęście znalazłam w niech chociaż tusz do rzęs. Dziwne, że w ogóle był tutaj, bo jak przypuszczam w domu znajdują się tylko płeć przeciwna. Żeby jakoś wyglądać pomalowałam rzęsy, ale i tak to za bardzo nie pomogło, gdyż wszędzie znajdowały się siniaki. Od dołu do góry. Przyjrzałam się jeszcze raz sobie i po chwili opuściłam pomieszczenie. Chłopak na mnie czekał. Kiedy mnie ujrzał od razu się obrócił.
-Już w porządku ?
-Tak dziękuje.
-To jak powiesz ile masz lat i jak masz na imię ? - zapytałam
-Przepraszam Cię za tamto, ale raz jestem miły, a raz nie. Chyba już o tym wiesz.
Mam 18 lat i mam na imię Niall, a Ty ?
-Okey. Ja mam na imię Alexis i mam 17 lat. Więc jestem młoda jak to powiedziałeś - zachichotałam.
-Młoda. Podoba mi się. Teraz będę tak do Ciebie mówił.
-Tylko nie to. To nie fer, jestem młodsza od Ciebie tylko o rok.
-W sumie to fakt, ale cóż mówi się trudno. A poza tym ładne masz imię.
-Dziękuję - zarumieniłam się i chyba Niall to zauważyłam bo cichutko zachichotał. Chyba nie jest taki zły na jakiego wygląda.
-Dobra koniec tego dobrego. Musisz wracać. A zapomniałbym. Nie piśniesz nikomu o tym słówka ?
-Nie. To znaczy postaram się.
-Ej, ej, ej jak to postarasz. Masz się zamknąć i nikomu nie mówić - warknął.
-Spokojnie. Mój brat będzie się chciał za wszelką cenę wszystkiego dowiedzieć, a on jest uparty w cholerę, więc będzie trudno. Ale nic mu nie pisnę.
-Hymmm mam taką nadzieję, bo jak tak to sory, ale twój pogrzeb odbędzie się za niedługo.
-Słu...słucham ?
-To co słyszałaś ?
-Czy ty mi grozisz, że mnie zabijesz ? Dobrze zrozumiałam ?
-Tak dokładnie tak.
-Haha nie ośmielisz się.
-Zakład ? - podszedł i pchnął mnie tak, że upadłam na łóżko.
-Aua.
-To dopiero początek.
-Wiesz lepiej nie bo mój brat Thomas wtedy by Cię zabił, a jest do tego zdolny.
-Nie boję się nikogo, a tym bardziej twojego brata, więc skończ temat i się słuchaj, a teraz wstawaj i idziemy. Wracasz do domu.
Nie chciałam już nic mówić, więc wstałam tak jak powiedział i ruszyłam za nim. Dom był ogromny i miał dwa piętra, a pokoi miał z dwadzieścia. Szłam i szłam. Kiedy dotarliśmy do schodów, zeszliśmy z niech i znaleźliśmy się w salonie, gdzie na kanapach siedziało ośmiu chłopaków. Kilku zagwizdało.
-No,no,no Horan widzę, że masz nową zdobycz i zaszalałeś tak, że biedaczyna ma wszędzie siniaki. Nie wiedziałem, że jesteś aż tak ostry.
-Borm, zamknij mordę, bo zaraz oberwiesz - warknął.
-Spokojnie stary, tylko żartowałem - podniósł ręce w geście obronnym i wrócił do swojego poprzedniego zajęcia.
-Śliczna jak masz na imię ? Popatrzyłam na dobrze zbudowanego chłopaka zdezorientowana, nie wiedziałam co mam zrobić.
-Tak Ty - wskazał na mnie palcem.
-Alexis - powiedziałam cicho i zakryłam twarz włosami.
-Wstydliwa, lubię takie.
-Alexis chodź idziemy, bo ta banda dupków już mnie wkurwia - pociągnął mnie za rękę i znaleźliśmy się przed domem, który oczywiście znajdował się w lesie, jak na złość.
-Emmm ja się boję lasów.
-Hahah chyba sobie ze mnie żartujesz. Wtedy jakoś się nie bałaś wejść.
-Bo wtedy zrobiłam to dlatego, ponieważ szukałam przyjaciółki - parsknęłam.
-Hohoho, odważna widze jesteś, ale tylko kiedy chcesz kogoś odnaleźć.
-Dobra daruj sobie, mam już dosyć. Jestem wyczerpana i chcę jechać do domu.
-Mówiłem coś nie podnoś na mnie tonu młoda. Będę miły tylko wtedy kiedy Ty będziesz miała dla mnie szacunek, a gdy go nie masz staję się nieznośny, więc przymknij tą jadaczkę, ale najpierw powiedz gdzie jedziemy.
- Madisson 25 a
-Dziękuje Ci bardzo.
Przez reszte drogi jechaliśmy w ciszy i nie śmialiśmy jej przerwać. Kiedy dotarliśmy pod mój dom podziękowałam mu i wyszłam. Bałam się wejść do środka Thomas mnie zabije i na pewno będzie wypytywał o to co mi się stało, ale cóż muszę.
-Dam radę - wypuściłam powietrze z ust i otworzyłam drzwi....
*** Niall ***
Ta dziewczyna ma to coś w sobie. Odkąd pierwszy raz ją ujrzałem zatkało mi dech w piersiach. Tak Wiem, ja gangster, który jest brutalny i zabija mówi takie rzeczy dziwne nieprawdaż ? Ale ja też mam uczucia i potrafię kochać. Cieszę się, że ją znalazłem i uratowałem od tamtego bydlaka, bo gdyby nie to, że tam byłem mógł by ją zgwałcić, ale na szczęście do tego nie doszło. Byłem tam w odpowiednim czasie. Ona była taka bezbronna i krucha. Nie mogła nic zrobić, bo on był silniejszy. Cierpiała i to strasznie. A tak być nie powinno. Przecież, ona jest niewinną dziewczyną, która nic nie zrobiła. Znalazła się tam w nieodpowiednim czasie. Powiem wam, że nie jest zła. Jest ładna i zgrabna, ale ma nie wyparzony język i dużo papla to jest najgorsze, a ja tego nie lubię. Byłem dla niej nie miły ponieważ nie chciałem pokazać, że jestem miłym chłopcem i grzeczny. W końcu jestem Niall Horan i to do mnie nie pasuje. Może trochę przesadziłem, ale tak trzeba było. Niech wie, ze ze mną się nie zadziera i jak coś mówie to tak ma być. Kiedy podwiozłem ją pod dom poczułem się trochę smutny. Nie chciałem jej zostawiać, coś mi mówiło, że powinna zostać. Coś mnie do niej przyciągało. Może i się nie znamy dobrze, ale te kilka godzin sprawiło, że mam ochotę być cały czas przy niej, ale tak nie będzie. Ona teraz wróci do swojego życia, a ja do swojego i będzie wszystko fajnie. Kiedy zniknęła za drzwiami domu odjechałem. Nastała ciemność i było coraz mniej aut na drodze. Tak jak lubię dodałem gazu i zacząłem jechać jak wariat z muzyką puszczoną na całą petę. Nie zwracałem na nic uwagi. Po prostu byłem tylko ja, auto i droga. Motoryzacja i auta to moje życie interesuję się tym od dziecka i nic tego nie zmieni. Po kilkunastu minutach dotarłem pod dom wyszedłem z mojego czarnego Ferrari Enzo. Kiedy dotarłem do drzwi pchnąłem je i znalazłem się w salonie, gdzie czekali na mnie chłopcy.
- I jak Horan, młoda nic nie piśnie ? - zapytał mój przyjaciel Dwayne, z którym zawsze się dogaduje i trzymam.
-Nic nie piśnie spokojnie, wszystko mam pod kontrolą.
-Mamy taką nadzieję - odezwali się wszyscy.
-Ile ona ma w ogóle lat co ? - zapytał najstarszy i najrozsądniejszy z nas Blaze, który zawsze nas godził i sprawiał, ze w domu panowała miła atmosfera.
-O ile dobrze pamiętam siedemnaście, a co ?
-Nic. tak pytam. Ładna jest.
-No urodę to ma - potwierdziłem.
-Wpadła Ci w oko co nie Horan ?
-Hahah nie. Co Ty ta mała dziwka nie ma u mnie szans, co najwyżej może mnie po stopach całować nic więcej.
-Ta bo Ci uwierzę.
-A myśl co chcesz ja tam wiem swoje więc kolego skończ temat i idź oglądaj wieczorynkę.
-Bardzo śmieszne. Po prostu się uśmiałem.
-No ja myślę - powiedziałem i udałem się w kierunku kuchni, gdzie wyjąłem z lodówki piwo i poszedłem z nim do pokoju.
Wziąłem jeszcze dwa łyki i odstawiłem je na półkę, która znajdowała się tuż przy moim łóżku. Z szuflady wyjąłem czystą bieliznę i poszedłem wziąć szybki prysznic. Kiedy skończyłem przebrałem się i udałem w stronę łóżka, na którym spała Alexis. Drobna dziewczyna, która jednego dnia przeżyła więcej niż zwykły nastolatek. Przykre, ale prawdziwe. Szkoda było mi tej laski, no, ale co ja na to poradzę, że spotkało ją takie coś ? Nic. No właśnie nic.Więc nie mam co się zadręczać. Wszedłem pod kołdrę i się nią owinąłem. Ciekawe co wydarzy się jutro ? Zapewne będę miał jakieś zlecenie i będę musiał kogoś sprzątnąć. Znowu brudna robota.... Moje rozmyślenia przerwał sen, który niespodziewanie mnie dopadł...
_______________________________________________________________________________
No i mamy pierwszy rozdział. Trochę długi :D
Nie wiem jak wyszło, ale mam nadzieję, że jest dobrze i się wam spodoba :)
Jeżeli macie jakieś pytania to w zakładce kontakty macie moje GG, TWITTERA i aska więc walcie śmiało :)
Podoba wam się rozdział ?
Bardzo przepraszam za jakie kolwiek literówki.
Do następnego